piątek, 19 października 2012

Chapter Five

    To co daję na końcu napisze na początku - tak do was bardziej dotrę. W krótkich słowach: Kocham was za te komentarze. Jeden lepszy od drugiego, a hejterom mówię krótkie: fuck off.
    Pytania do mnie TUTAJ, pytania do postaci TUTAJ - odpowiadają Zayn, Niall, Louis, Harry, Liam oraz Perrie. A jeśli chodzi o kontakt ze mną to tylko TUTAJ
    Dziękuję za uwagę, enjoy!

________________________________________________________








    Mieliście kiedyś tak dobre chęci, a mimo to wszystko koncertowo się spieprzyło? Jeśli nie musicie coś takiego przeżyć, żeby zrozumieć. Wszystko szło powoli do przodu. Wywiady w telewizji, podróże po Europie, wywiady w radiach, występy na żywo. Wszystko szło starym rytmem, a nas nadal nigdzie nie wysłano. Chcieliśmy mieć miesiąc wakacji, jednak zarząd stwierdził, że możemy jeszcze poczekać. Mamy czas, prawda? Błąd. To oni, wszyscy dookoła, mają czas, a mi on ucieka w zatrważającym tempie.
    Póki mogłem zająć swoje myśli pracą, byłem rad, że nie muszę myśleć o chorobie czy też problemami serca. Skupiając się na jednym ignorowałem otoczenie, przez co nie zauważyłem, że nie tylko ja cierpię. A wszystkiego dowiedziałem się przez przypadek. Szedłem spokojnie do kuchni po kolejny kubek kawy, gdy mijałem drzwi od pokoju Harry'ego. Bóg mi świadkiem, że nie chciałem podsłuchiwać  co się dzieje za drzwiami, ale dwie rzeczy mi w tym przeszkadzały. Pierwsza była taka iż drzwi były otwarte, a druga to fakt, że ani Harry ani Louis cicho nie mówili. Oni wręcz się kłócili, co nie było do nich podobne. Mimo wszystko przystanąłem przy drzwiach i, niestety muszę się przyznać, podsłuchałem o czym rozmawiają.
- Louis, naprawdę mówię to co czuję! To nie jest żaden żart!
    Głos Curly'ego był ochrypły i drżący jeszcze bardziej niż zwykle. Nie widziałem jego twarzy, ale mogłem sobie dać rękę uciąć, że był przytłoczony, smutny i naprawdę roztrzęsiony. Tylko dlaczego?
- Nie Harry, popadasz w paranoję! Nie kochasz mnie, nie możesz obdarzyć tak absurdalnym uczuciem mnie, faceta którego nie interesują chłopcy. Jestem heteroseksualny w całych, pieprzonych, stu procentach! Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?!
- Może dlatego, że nie tylko ja traktuję cię inaczej niżbyś sobie tego życzył?!
- Nie rozumiem...
    Stojąc za drzwiami słuchałem z coraz większą trwogą. Louis to debil, a Harry załamany. Miałem ochotę wejść, nawrzeszczeć na Boo, a równocześnie przytulić Hazzę. Zdecydowanie ta rozmowa, ich rozmowa, przestała mi się podobać.
- Biedny Boo-Bear, nic nie rozumiesz? - Gdybym zajrzał do pokoju ujrzałbym smutną twarz najmłodszego z nas, oraz wściekłą twarz Lou. - Kocham cię idioto. Kocham i nienawidzę mimo wszystko. Przez ciebie gubię się we własnych myślach. Zwodzisz mnie, mówisz, że mnie kochasz, obiecujesz mi nie wiadomo co, a mimo wszystko nadal jesteś z nią. Śpisz ze mną nagi, całujesz mnie w usta, a mimo to mówisz, że jesteś heterykiem! To zaczyna być chore! Ja tak dłużej nie mogę, Boo! To mnie przerasta! To, że ty chcesz się w to bawić, nie oznacz, że ja również mam ochotę na to! Uwierz mi, ze nie chciałem cię stawiać w tej sytuacji. Dwa pytania. Musisz mi odpowiedzieć szczerze, raz w życiu przestań kłamać i bądź ze mną całkowicie szczery... Chcesz być z nią czy ze mną i... Co Ty do mnie czujesz?- Odezwał się szeptem Curly, a mi serce stanęło.
    On go kocha. Larry Stylinson jednak był prawdziwy, jednak nikt z nas tego nie zauważył? Jesteśmy ślepymi marionetkami, że nie widzimy tak oczywistych rzeczy. Spojrzałem na swoje dłonie, które zaczęły mi się trząść. To tak jak ze mną i z Zaynem. To samo. Boże, to nie może być prawda.
    Pytanie wisiało w powietrzu, Louis na nie nie odpowiedział, ale znając go opuścił głowę i się nie odezwie. Cholera.
- Ja nie wiem... nie wiem z kim chciałbym być... I to nie tak, że nic nie czuję... Kocham cię, ale... jak brata. - Powiedział cicho, Lou, a mi wręcz zrobiło się smutno i ciężko na sercu. Bo mimo, że nie uczestniczyłem otwarcie w tej rozmowie, to jednak to dotyka wszystkich nas.
- Jak brata... - Powtórzył, niczym echo, Harry, by po chwili zacząć śmiać histerycznie. Śmiał się, i śmiał, a był to śmiech szaleńca, który nie wie kogo ratować, kogo zabić. Był to rodzaj tego śmiechu, po którym człowieka przechodzi zimny dreszcz. Usłyszałem, jak jeden z nich wykonał jakiś ruch. Nie wiem który, naprawdę.
- Nie zbliżaj się do mnie - usłyszałem piszczący głos Stylesa.
- Ale Curly...
- Nie podchodź! I opuść ten pokój! W tej chwili - głos Hazzy się załamał, a po chwili w kierunku wyjścia szedł Lou. Cholera, a gdzie ja ucieknę?! Cofnąłem się cicho, że niby mnie tu nie było, ale na szczęście Tomlinson mnie nie zauważył, bo poszedł w przeciwną stronę niż ja stałem. Chwała temu Najwyższemu.
    Stałem ciągle w tym samym miejscu nie mogąc się ruszać. W głowie miałem gonitwę myśli, a w sercu uczuciowy burdel. Skoro Louis, ten właśnie chłopak, zachował się tak a nie inaczej, to ja tym bardziej nie mam szans. Koniec. Kaput. Nie ma mowy o wyjawieniu prawdy Malikowi.
    Chciałem coś zrobić, uciec stąd jak najdalej, ale do moich uszu doszedł cichy szloch. Harry, płakał? Wszedłem powoli do pokoju, nie zważając na nic. Gdy tylko przestąpiłem próg zamknąłem cicho drzwi za sobą, ale Hazz i tak na mnie spojrzał. Jego oczy były podpuchnięte, czerwone, a na policzkach widniały niezdrowe rumieńce.
    Nic nie mówiąc, nie wykonując żadnej miny po prostu podszedłem do niego. Stanąłem naprzeciwko jego ciała i po prostu wyciągnąłem ręce. Styles zrozumiał moje intencje i po chwili tuliłem płaczącego chłopaka do siebie. Głaskałem go powoli i delikatnie po plecach czekając aż wreszcie przestanie się trząś. Gdy to nastąpiło odsunąłem go na długość ramion.
- Ja go kochałem... co ja pieprzę, ja go nadal kocham, Niall. - Jęknął żałośnie, pociągając nosem.
- Wiem babycakes. Dlatego teraz idziemy do mnie, opowiesz mi o wszystkim. Ze szczegółami, a w zamian ja coś ci opowiem. - Wyszeptałem w jego włosy ponownie do siebie przyciągając. Poczułem uścisk jego ramion na mym ciele i poczułem się naprawdę potrzebny. Jesteśmy w tej samej sytuacji.
- Jesteś Aniołem, Nialler - Wyszeptał zachrypniętym głosem.
- Jeszcze nim nie jestem. - Odszepnąłem. Ale za niedługo nim będę...








    Chcę spać. Tak po prostu. Jak najdłużej nie wychodzić z łóżka. Pragnę tego tak mocno jak nigdy dotąd. Jednak nikt nie rozumie tego, że cierpię. Cholernie. Może i nie daję tego po sobie poznać, ale brakuje mi Perrie. Naprawdę. To co zrobiła było... okrutne. Dobrze, że w ogóle podała mi powód swojego zerwania. To wszystko to była mistyfikacja? Żyłem w związku który był kłamstwem. To wręcz... straszne, okrutne, niesprawiedliwe.
    Nikomu na mnie nie zależało. Byłem sam na tym świecie jak palec. Przestałem wręcz współpracować ze światem. Odmawiałem przesiadywania z chłopakami w pokoju. Jedynie siłą zaciągali mnie na wywiady i sesje. A tak to ciągle przebywałem w łóżku. Jedynie Nialler, od czasu do czasu, wchodził do pokoju i nic nie mówiąc podchodził do mnie, pakując się pod kołdrę tulił mnie. A ja, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, przytulałem się do niego z całych sił, płacząc z bezradności. Cała ta sytuacja mnie przerastała. Jednak dzisiaj czułem się zdecydowanie lepiej, a mimo tego nie wychodziłam z łóżka. Podświadomie wiedziałem czemu tego nie zrobiłem. Po prostu przyzwyczaiłem się do tego, mogłem kleić się do Niallera bez żadnych przeszkód. Miałem go na wyłączność.
    Jestem debilem, bo co ja sobie wyobrażam? Kto to widział by facet tak przyczepiał się do swojego najlepszego przyjaciela?! To chore, naprawdę. Chociaż z drugiej strony jest w tym specyficzna słodycz. Niall jest dla mnie jak zakazany owoc. Oboje jesteśmy facetami, heterykami, wolnymi strzelcami. Co nie zmienia faktu, że nie raz już fantazjowałem na temat smaku jego ust. Czym smakują? Miętą? Cukrem pudrem? A może jabłkami i malinami? W każdym bądź razie nie raz miałem wielka ochotę podejść do niego i sprawdzić to na własnych ustach. Przekonać się co jego usta, układające się w pół smutnym uśmiechu, mają w sobie, że tak mnie do nich ciągnie.
    Usiadłem na łóżku, rozglądając się po moim pokoju. Cztery ściany, które było mi zupełnie obce, nijakie. Jedynie ramki ze zdjęciami moimi i chłopaków ożywiały to pomieszczenie. Nienawidziłem tutaj przebywać, czułem się jak zamknięty w klatce. Złotej klatce, niczym złoty chłopiec. Prawie jak Potter, pomyślałem, a po chwili zacząłem sam z siebie się śmiać. Naprawdę niesamowite przejście zrobiłem. Od rozpaczy, po przez usta przyjaciela, a kończąc na kultowej sadze. Pogratulować dedukcji, Sherlocku.
    Wstając poczułem lekki zawrót głowy, ale jednak mimo to stanąłem na nogach. Pozycja wyprostowana, godna człowieka, a nie małpy. Zerknąłem na wyświetlacz komórkowy, a gdy ujrzałem godzinę popołudniową stwierdziłem, iż  za chwilę powinien pojawić się Niall. Wtedy ja ponownie mógłbym się do niego przytulić i może, spróbował pocałować? To nic by nie znaczyło. Zwykły, przyjacielski buziak, tak jak było w przypadku Liama. Na samą myśl o pocałunku z Paynem zachichotałem. Brawo Malik, właśnie zachowujesz się bardzo dojrzale jak na faceta, którego pożądają miliony dziewczyn na świecie, możesz być z siebie dumny.
    Czas leciał, a Nialler nie przychodził.
    Dlaczego?     Chciałem go mieć dla siebie, nie mógł mnie zostawić na pastwę losu! Jestem egoistą, wiem o tym, ale Horan w pewien sposób był mój i nie miałem zamiaru dzielić się nim z kimkolwiek. Jeśli chodziło nawet o chłopaków z zespołu. Niall jest tylko i wyłącznie mój. Jestem moim małym, uroczym Irlandzkim leprechaunem i ani mi się śni dzielić się nim z kimś jeszcze.
    Nawet nie wiem kiedy znalazłem się przed drzwiami pokoju Nialla. Chciałem wejść, tak dyktowało mi serce, jednak rozum dawał jakieś znaki, żebym tego nie robił. Bo to źle się skończy, ponownie pytam się, dlaczego? Mogłem zapukać, ale gdy moja dłoń zaciśnięta w pięść znalazła się prawie przy drewnianej płycie, usłyszałem przytłumione głosy. Byłem niemal pewny, że u Nialla ktoś jest. Któryś z chłopaków, spędza sobie beztrosko czas z moim Niallem? Och, ja na to nie pozwolę!
    Poczułem dziwne ukucie w sercu, a następnie moje policzku zaczęły mnie dosłownie palić. Czułem jak moją twarz oblewa rumieniec, co nawet mnie samego zaskoczyło. To przecież, logiczne, że Niall spędza czas z kimś z kim może normalnie porozmawiać, prawda? Nie, on jest twój, szeptał mi wredny głosik w głowie. Czyżbym miał początek schizofrenii? Niedobrze, bardzo niedobrze.
    Już chciałem się wycofywać, gdy właśnie drzwi przede mną się otworzyły, a stanął w nich Harry, który wyglądał dość marnie. Jego oczy był nienaturalnie powiększone, delikatnie podpuchnięte, dodatkowo błyszczały. Policzki były zaczerwienione i...
- O, popatrz Nialler kto przyszedł, Zayney raczył się pojawić - powiedział ochryple Harry. Nie skrzywiłem się nawet na tę znienawidzoną przeze mnie ksywkę. Styles nic więcej nie powiedział tylko mnie wyminął i udał się w kierunku...
- Gdzie on idzie, co tu robił i dlaczego płakał? - Spytałem wchodząc do pokoju Horana, siadając obok niego na łóżku. Irlandczyk zrobił dziwną minę, ale nic nie powiedział.
- Niall?
- Poszedł po gorącą czekoladę, jest dobra na wszystko, wiedziałeś? - Chłopak przekręcił głowę niczym mały szczeniaczek i spojrzał przed siebie, a po chwili upadł na plecy.
    Zerknąłem na niego i właśnie do mnie dotarło, że mam idealną okazję by sprawdzić jak smakują usta Niallera. Położyłem się obok niego patrząc ciągle na profil jego twarzy. Szczerze powiedziawszy był piękny, jak Anioł, który zabłądził po Ziemi. Niall uparcie spoglądał w stronę sufitu, a ja powoli obmyślałem plan, jakby tu go pocałować.
- Nialler?
    Spytałem, wyczuwając jak mój głos zadrżał. Jego błękitne tęczówki zetknęły się z moimi, a ja poczułem się nareszcie spokojny. To jego
jasny lazur oczu mnie uspokajał i dodawał energii do życia.
- Tak?
- Nie bój się, chcę tylko coś... sprawdzić.
    Wyszeptałem cicho, czując że nie mogę przełknąć śliny. Mój oddech zdecydowanie przyśpieszył, a serce prawie wyrwało się z piersi. Czułem naprawdę niesamowite podniecenie, na samą myśl,że pocałuję Niallera. Jakby od tego zależało moje życie.
    Widziałem, jak Horan wstrzymuje oddech, jakby bał się czegoś. Przybliżyłem powoli swoją twarz do jego, powoli oblizując wargi. Jego wzrok wręcz podążał za moim językiem, tak natarczywie, że powtórzyłem ten manewr jeszcze raz.
    Już prawie pochyliłem się. Niemalże stykaliśmy się ustami. Wszystko byłoby idealne, a ja wreszcie mógłbym dowiedzieć się czym smakują usta Nialla. Zrobiłbym to, poświęcając się temu bez reszty. Całym sercem, gdyby nie to, iż do pokoju wszedł Styles wraz z trzema kubkami czekolady.
- Spragnieni? - Wypowiedział cicho Harry, patrząc z uśmiechem, nie na mnie, a na Nialla. Coś w jego twarzy mówiło mi, że on coś wie. Coś o czym nie wiem ja. Jednak nie to mnie obchodziło. Gdyby nie to, że Harry, teraz się pojawił mógłbym wreszcie zniszczyć tę chora fantazję. A tak to pozostaje nadal mi marzyć.
    Zerknąłem z pełną wrogością na Harry'ego, który jedynie kpiąco uśmiechał się. A ten uśmiech zdecydowanie był przeznaczony dla mnie. Styles? Spłoń.






    Musiałem uciec. Jak najszybciej. Jak najdalej. Wszystko tylko po to bym mógł odetchnąć świeżym powietrzem, z dala od osoby, która była moim tlenem. Musiałem poukładać wszystko sobie w głowie. Logicznie rzecz biorą, miałem wolną rękę. Boże jak mogłem być takim kretynem i nie zauważać, ze to co robię jest podane na tacy? Jedynym plusem jest fakt, że Zayn o niczym nie wie. Nawet się nie domyśla. I zostańmy przy tej wersji. Zdecydowanie.
    Znalazłem się znów w Irlandii. Mogłem odetchnąć, przemyśleć i... zostać zalany matczyną troską. Dosłownie. Widziałem jej potępiające spojrzenie, gdy wychodziłem z starymi znajomymi do pobliskiego pubu. Wiedziałem doskonale, że muszę im powiedzieć. Powinienem powiedzieć wszystkim moim najbliższym osobom, jednak nie mogłem się przemóc. Współczucie? Nie, nie chcę tego widzieć. I ta pogarda w oczach, ze mimo iż jestem popularny, poddaję się chorobie. Chorobie, której nie da się uleczyć. Owszem są zabiegi, które mogą mnie uratować, ale już jest odrobinę za późno. Nawet gdybym poddał się radioterapii, to jedyne co może się wydłużyć to proces, który prowadzi do śmierci. Nie dziękuję, postoję.
    Znów popadam w depresję i pesymistyczne myślenie. Jednak co mam robić skoro wiem, że nic mnie nie uratuje? Za późno się orientowali, że coś mi dolega. Za późno domyśliłem się, że moje częste bóle w klatce piersiowej i duszności to nie są oznaki zmęczenia, czy jakiegoś małego choróbska. Owszem, choroba to jest, ale za bardzo poważna.
    Westchnąłem ponownie cicho, a po chwili spojrzałem na mamę. Jestem beznadziejnym synem, zdecydowanie tak, ale nic na to nie poradzę. Dobrze, ze ona ma jeszcze Grega.
- Musisz na siebie uważać - wyszeptała do mnie po raz kolejny kobieta, która kochałem ponad swoje marne życie. Westchnąłem delikatnie.
- Wiem, mamo. Będę na siebie uważał. Jak zawsze, oczywiście - spojrzałem na jej twarz, uśmiechając się blado. Jej oczy emanowały troską, bólem, ale i powagą. Mimo tego odwzajemniła słabo mój uśmiech.
- Nie powiedziałeś chłopakom, prawda?
    Ona nie spytała, ta kobieta po prostu stwierdziła fakt. I znów miała rację. Jak zawsze, zresztą znała mnie doskonale. Przecież była moja matką, prawda? Mama wiedziała, że brak mi odwagi na wyjawienie mojego stanu, ale logicznie rzecz ujmując - jeszcze chwila a oni sami się czegoś domyślą. Przecież nie wyglądam zbyt dobrze, a mój stan jeszcze się pogarsza. Paranoja jakaś. Ponownie westchnąłem czując się przy niej żałośnie słaby.
- Nie. Jeszcze nie czas i jeszcze nie pora. Nie chcę by się nade mną litowali. Dam sobie radę sam. Przecież będę na siebie uważał. - Zapewniłem ją cicho, a po chwili dotknąłem delikatnie ustami jej bladych policzków.
    Przytuliłem ją delikatnie, nie chcąc sobie sprawiać dodatkowego bólu. Do fizycznego już dawno przywykłem. To psychiczny ból mnie niszczył. Nienawidziłem pożegnań. A niedługo będzie to ostatnie, a wtedy będzie ból...
- Niall, kocham cię - mama odwzajemniła mój delikatny uścisk, a po chwili przejechała chłodną dłonią po moim policzku. Uwielbiałem jej dotyk, był niebywale kojący.
    Uśmiechnąłem się szerzej nic nie odpowiadając.
- Pasażerowie lotu numer 236 linii Rayner Dublin Airports do London Orly Airports proszeni są o przejście do odprawy przy pierwszym wejściu sektorze A. Dziękuje. - Usłyszałem, a po chwili poczułem, jak moja własna matka mnie tuli z całych sił, po to by mnie popchnąć w kierunku odprawy. Spojrzałem na nią, a widząc w jej oczach łzy, poczułem się żałośnie słaby. Ponownie, poczułem, ze robię coś naprawdę nieodpowiedniego. Powinienem zostać, ale nie mogłem.
    Moje serce już wybrało i podążałem za jego głosem.


27 komentarzy:

  1. Piękny ten rozdział , miałam nadzieję , że się pocałują , ale chyba stało się dobrze , że tego teraz nie zrobili . Po raz kolejny twoje słowa pomagają mi psychicznie a wzruszenie wywołane przemyśleniami uświadamia mi wiele ;)

    Dziękuję Ci bardzo , że piszesz i proszę nie przestawaj ! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. co tu dużo mówić, piękny :')łzy aż same ciekną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cię .
    Kocham sposób w jaki opisujesz wszystko . Kazdą emocję i każdą chwilę .
    To takie wspaniałe .
    Czytając chcę tylko więcej i więcej i pragnę aby nie kończył się nigdy .

    Myślałam , że Zayn zaspokoi swoje fanatzję . Jednak można było się spodziewać , że staną pewne trudności .
    A co do Louis'a ... Zachował się ... szkoda gadać .

    Jeszcze raz piszę : Kocham cię i twój bog i prosze nie zmieniaj nic . Ty się nie zmieniaj .

    xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu piękne... Każde słowo sprawia, że... Sama nie wiem jak to opisać. Czy po czymś tak cudownym, można jeszcze coś powiedzieć?
    Harry i Lou... Mam ochotę zrobić dokładnie tak jak Niall i po prostu przytulić Loczka. Ale jakoś nie potrafię się złościć na Louisa. Przecież nie da się zmusić nikogo do miłości... A może on po prostu potrzebuje czasu, by przemyśleć pytania przyjaciela? Nie mi go oceniać. Po prostu poczekam i zobaczę co wymyślisz w kolejnym rozdziale. Już nie mogę się doczekać :)
    Za każdym razem, gdy myślę o Niallu chce mi się płakać. Za każdym razem, gdy odkłada coś na później, chcę krzyczeć, żeby tego nie robił, bo przecież nie ma czasu. Za każdym razem, gdy zastanawia się nad zrobieniem czegoś, mam ochotę wziąć megafon i wydzierać się, by po prostu coś zrobił. Ja wiem, że nie chce stracić przyjaciela, ale przecież powinien mu coś powiedzieć. Zresztą im wszystkim... Powinien powiedzieć prawdę. Nie ma już czasu, by to ukrywać... Wciąż modlę się o cud. Ryczę w rękaw za każdym razem gdy czytam o jego rozterkach i za każdym razem mam nadzieję, że jednak go nie uśmiercisz... Dlaczego on? Zresztą pewnie nad każdym bym ryczała. Tylko, że Niall zawsze i wszędzie kojarzy mi się z szerokim uśmiechem i z Horan Hug... Takiego Nialla mam w głowie i pewnie dlatego ryczę jak głupia odkąd zaczęłam czytać twoje opowiadanie. Od pierwszego rozdziału... I od początku zaciskam kciuki i błagam o cud.
    Pięknie piszesz. Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Z niecierpliwością i z pewną obawą, bo zawsze boję się, że stanie się coś złego. Nieodwracalnie złego... Ale nie zmienia to faktu, że uwielbiam twojego bloga i czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę natchnienia.

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co Ci tutaj napisac rozdział boski.
    Szkoda mi Niall'a taki kruchy :(
    A Zayn też by się mógł domyślic.
    A Harry wie że Niall jest chory? :D
    Czekam na następny! Pozdrowienia Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest niesamowity. Szkoda tylko, że Hazz przerwał Zaynowi, gdy ten chciał pocałować Nialla. I jeszcze Louis.. ughh, mam ochotę mu przywalić, za to że zranił Harryego.
    I mam nadzieje, że Niall wyjawi wkońcu wszysktkim, że jest chory..
    Niecierpliwie czekam na następny <3

    @iamLajka

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze tak pięknie się zaczyna, jest już tak blisko, a tu Styles. Normalnie zabiłabym.
    Ale pięknie piszesz, czy tak czy siak <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty... ty... głupi ziemniaku!
    Nie dość, że chcesz uśmiercić Nialla, to jeszcze dorzucasz do wszystkiego chuja Tomlinsona, który jest na tyle perfidny, żeby krzywdzić Harry'ego i mówić mu, że nic do niego nie czuje!
    Niedobry człowiek. Znając ciebie szykujesz coś jeszcze, coś gorszego niż tommo-dick (może być coś gorszego?), ale tą sprawę przemilczę, bo nie chce niczego wykrakać.

    "- Jesteś Aniołem, Nialler - Wyszeptał zachrypniętym głosem.
    - Jeszcze nim nie jestem. - Odszepnąłem. Ale za niedługo nim będę... " Wiesz, że przy tym się poryczałam? Niall byłby cudownym aniołem, już jest, ale nigdy nie będzie PRAWDZIWYM, rozumiesz? On nie zasłużył na taki los, powinien cieszyć się z życia i miłości do Zayna.

    Idź do diabła z takimi momentami, zły człowieku. Uwielbiam je i jednocześnie nienawidzę. Grr. Pisz tak dalej, a utonę we własnych łzach. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa, czy wy wszyscy musicie tak kurewsko dobrze pisać? Mam przez Was kompleksy, między innymi przez Ciebie, wstydź się! :c
    Ogólnie nie lubię opowiadań w których ktoś jest chory/ma umrzeć, bo najbardziej prawdopodobny jest nie - happy end. Ale od początku.
    Kłótnia Larry'ego mnie zasmuciła - jestem cholernie wrażliwa na takie sceny. Biedny Harreh, kurewski Loueh, a do tego szczypta anielskiego Nialla. Smacznego chciałoby się rzec. :) Zabijasz swoim talentem.
    Fragment Zayna, że nie będzie się z nikim dzielił Niallem - aww <3 Te jego przemyślenia o smaku ust małego Leprechauna też powodowały uśmiech na mojej twarzy. Kolejna scena w której prawie doszło do pocałunku - Harry jeśli Ci życie miłe to uciekaj, bo Lynn idzie po czołg. Jak mogłeś?!
    Przy ostatniej części miałam ochotę usiąść i płakać, mimo, że wokół mnie była zabawa i harce. Patrz co ze mną robisz...
    @EvelynneDaMasta

    OdpowiedzUsuń
  10. Dosłownie mam się ochotę poryczeć, bo Lou jest w tym rozdziale kretynem jakich mało. A po drugie: "Jeszcze nim nie jestem [...] Ale za niedługo będę". Na serio mam łzy w oczach, ale nie mogę się popłakać, bo zaraz wychodzę z domu i nie mam czasu na ewentualne zrobienie ze sobą porządku.
    Moją ulubioną częścią była scena prawie-pocałunku Zialla *-*. Czuję, że ja i Zayn utłuczemy Hazzę przy pierwszej możliwej okazji. Czekam na dalszy rozwój wypadków.
    @cirrown

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam tak gigantyczną ochotę przytulić Harry‘ego... TOMMO, CHUJU JEBANY! Przepraszam, mam ochotę mu przypieprzyć. Biedny Hazzuś. :c
    I przy okazji lekko kopnięty, bo kto mu kazał włazić w momencie, w którym Zayn CHCIAŁ POCAŁOWAĆ Nialla?! No ale już trudno, mam nadzieję, że w końcu i tak się pocałują. *.*
    Wybacz, za to nieskładne coś, ale Twojego pisania nje da się normalnie określić, ono jest zbyt, zbyt piękne. Życzę dużo weny, z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Love. <3 xxxxx
    @LouLightMyWorld

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy wchodząc tutaj natrafiłam na nowy rozdział :) Eh, szkoda, że Louis nie kocha Harrego. Ale z drugiej strony, Niall ma teraz chociaż kogoś, kto jest w podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że Zaynowi następnym razem uda się pocałować Nialla ;)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Mówiłam Ci, że jesteś genialna? Jak nie to mówię! Kocham tego bloga, tylko jedyna rzecz która mnie boli to to, że Niall umrze...
    Założyłam sb bloga o Ziallu i proszę o komentarze i poprawki, a ty byłabyś dla mnie szczególnie dobrą nauczycielką, tak więc zapraszam :
    http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd to przypuszczenie, że Nialler umrze? Ma wyrok - owszem, ale przecież, wyrok można odroczyć, prawda? :)

      Usuń
  14. i się wygadałaś. czyli ze Niall nie umrze! dzikie orgie u mnie w pokoju ;d Lou chuju jebany zapierdalaj ruchać się ze Stylesem. MIałam nie pisać tego komentarza bo po prostu nie wiedziałam co napisać, ale wiem ze każdy komentarz się liczy więc piszę. Cholernie dobrze piszesz. I zazdroszczę. Jak bym pisałą wypracowania jak ty rozdziały ot bym kurde miała 5 z polaka ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają, cebulo :P
    Czytywałam lepsze rzeczy Twojego autorstwa. A może to przez premierę 'Damnation'...? Na wszystko patrzę przez pryzmat łysego klona :D
    Anyway. Lou to ciota. Kij mu w oko.
    Niall'a nie uśmiercisz. Nie ma takiej opcji. Za bardzo Go kochasz, cebulo i się nie wypieraj tego :D

    OdpowiedzUsuń
  16. W sumie to targają mną mieszane uczucia. Orzez Harry'ego głównie. Z jednej strony to chciałabym go przytulić, bo Louispotraktował go okropnie. Z drugiej strony mam ochotę go kopnąc w tyłek za to, że przeszkodził Zaynowi w tym co zamierał. Czy on nie mogł być chociaż trochę bardziej domyślny i zatrzymać się progu, wycofać się i udawać, że niczego nie widział ?
    + końcówka z Niallem na lotnisku była cudowna *_______*

    PS. Mówilam że nie umiem pisać komentarzy. Przepraszam i wybacz ?
    @inblaack

    OdpowiedzUsuń
  17. *_____* świetne, genialne, BOŻE Lou co za debil :c Nie rozumiem go, ale mam nadzieję, że jeszcze będzie z Hazzą. Pogodzą się, on zerwie z Eleanor i wszystko będzie wspaniele <3
    Niall i Zayn.. szkoda, że Harry im przeszkodził, kiedy Zayn chciał pocałować Niallera :c
    No właśnie - Niall.. powinien powiedzieć chłopakom o swojej chorobie..
    świetny rozdział, czekam na następny (:
    +zapraszam (one shot) http://just-be-my-baby.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Znowu Ci nakurwili komentarzy. Ale nie dziwota. Takiego czegoś NIE DA SIĘ nie skomentować. Chociaż jest ciężko, bo robisz taki mętlik w głowie, że masakra. Wywołałaś u mnie tyle uczuć tym rozdziałem. Każdy kolejny Twój jest coraz lepszy, wiesz? Tekst " Moje serce już wybrało i podążałem za jego głosem. " mnie po prostu ZMIAŻDŻYŁ, wgniótł w ziemię, co się rzadko zdarza.
    I... Larry is real. Wow. To mnie podjarałaś. Ale Tommo zachował się jak rodowita kurwa i powiedział Harry'emu, że nic z tego. Leżenie nago nic nie znaczy? Czułości nic nie znaczą? Od kiedy, kurwa, panie Tomlinson obnażanie sekretów własnego ciala nic nie znaczy?! Czego Lou się boi? Że zrani Eleanor? Powinien oddać się miłości, by później nie żałować.
    A Zaynie? Próbuje nowych rzeczy. I wszystko byłoby spoko, gdyby nie fakt, że te rzeczy nie znaczą dla niego tyle, co dla Nialla. A może znaczą, no ale nie zdaje sobie sprawy, tak? I.. Harrrrrrrrryyyyyy, mendo światowa, musiałeś włazić?

    ja, gdy myślałam, że się pocałują:
    http://media.tumblr.com/tumblr_mby8boIv6c1qzxgy8.gif

    moja mina jak harry wlazł do ich pokoju:
    http://25.media.tumblr.com/tumblr_mc7p043OvC1qf1l4ao1_500.jpg


    Kocham Cię Souuu!

    OdpowiedzUsuń
  19. No! Obiecałam, że napiszę to napiszę. Nie ma to tamto.
    No to tak! Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji u Larry'ego! Kiedy pisałaś mi na TT o nich wyobrażałam sobie coś kompletnie innego i pozytywnego. Niestety - Louis, debilu jeden ty. Hazza - biednyś. I strasznie spodobał mi się ten fragment z perspektywy Zayn'a. To było takie słodkie kiedy zastanawiał się jak smakują jego usta. A kiedy chciał go pocałować w pokoju Stylesa...aw! Harry, za to, że im przerwałeś niech cię piekło pochłonie mendo mała.
    Ale ale ale! Żeby nie było tak kolorowo: nie podoba mi się pomysł Niallera z ucieczką do Irlandii. Tchórz mały. Ale i tak dobrze, że jednak wrócił(?) z powrotem. To tyle. Miał wyjść długi, ale już nie umiem pisać porządnych i wyczerpujących komentarzy, więc mam nadzieję, że to to cię zadowoli.
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  20. fajny blog. Podoba mi się te ostatnie zdanie "Moje serce już wybrało i podążałem za jego głosem."
    Śliczny wygląd bloga ;) Ciemnawy ale ładny. Myślę, że będę częściej wpadać.

    (Z góry przepraszam za spam)
    Zapraszam na moje blogi (aktualnie szukam nowych czytelników,których zainteresuje moja twórczość)
    Blog o One Direction (dokładnie o Liamie Payn'e)-
    http://without-you-baby.blogspot.com/
    Blog o Justinie Bieberze-
    http://we-could-be-homeless.blogspot.com/
    Miło mi byłoby gdybyś skomentowała moje najnowsze wpisy (oczywiście nie zmuszam). Fajnie byłoby przeczytać Twoją opinię.
    Pozdrawiam, Shadow

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham twojego bloga ! Jest cudowny proszę dodaj jak najszybciej kolejny rozdział już nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Przyszedł i czas na piąty rozdział. Pozwól, że przytoczę sobie jeden fragment powyższego rozdziału. "Moje serce już wybrało i podążałem za jego głosem." A teraz będę milczeć, ponieważ skradłaś moje serce nawet o tym nie wiedząc. Rzadko kiedy się zdarza, - i o tym już wiesz - że nie wiem, co powiedzieć po przeczytaniu jakiegoś rozdziału, jedno-parta, bądź myśli. Ty jednak to uczyniłaś. Sprawiłaś, że zapomniałam, w co wierzę. W co tak naprawdę wierzę. Nie mówię tego, by ci się przypodobać, albo Bóg jeden wie, co jeszcze. Mówię to, ponieważ tak czuję. Te słowa rozbrzmiewają w mojej głowie. Każde słowo. Wczuwałam się w cierpienie Harry'ego, ponieważ sama kiedyś tak cierpiałam. Tylko osoby, które przeżyły coś tak intensywnego, w pełni to zrozumieją. Te słowa… Ja je dobitniej dawkowałam, aplikowałam powoli, należycie czcząc ich znaczenie. I nie zawiodłam się. Emocje, myśli, ani uczucia mnie nie zatopiły. Nie czuję się aż tak przytłoczona. Ja po prosu karmię się tymi uczuciami. I znowu muszę ci za nie podziękować. Czasami czuję się właśnie jak Harry. Cisza jest moją matką, samotność przyjacielem. Czuję się wtedy tak spokojnie. Mogę delektować się każdym zapachem, każdym dźwiękiem i każdym marzeniem. Pięknie wykreowałaś tego Harry'ego, a jeszcze lepiej pomocnego Nialla. W dodatku - czasami same opisy uczuć są lepsze, niż dodatkowe dialogi. Tobie się to udaje za każdym razem. <3

    Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała również o sytuacji między Zaynem, a Niallem. Sprawiasz, że moje nogi są jak z waty, a serce pompując hektolitry krwi, zapomina jak dawkuje się powietrze. Hipnotyzujesz mnie. I już sama nie wiem, co mówić.
    JBluvsBabycakes
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem co napisać to opowiadanie czyta się jednym tchem. Piszesz genialnie. Do perfekcji potrafisz opisac uczucia...

    OdpowiedzUsuń
  24. "Skąd to przypuszczenie, że Nialler umrze? Ma wyrok - owszem, ale przecież, wyrok można odroczyć, prawda? :)" Matko Przenajświętsza! Nie uśmiercisz Niala?! Nie zrobisz tego, tak? Nawet nie wiesz, jaki uśmiech i nadzieję dał mi ten Twój komentarz... ;D *odwala właśnie taniec radości*
    Przybyłam tutaj, aby w końcu skomentować to piękne dzieło, które chwyciło mnie za serce wraz z pierwszymi słowami prologu. Ale przebiegłam oczami po komentarzach i rzuciła mi się Twoja odpowiedź i nie mogłam się opanować, aby nie zacząć od jej skomentowania, wybacz. ^.^
    Ale wracając do treści opowiadania; uwielbiam je! Twoje opowiadanie jest drugim, który jeszcze bardziej rozwala mi psychikę Ziallem. Kocham ich! *.*
    Wiesz, jest tutaj zawarte tyle emocji, że człowiek mimowolnie wczuwa się w sytuację bohatera i wraz z nim przeżywa każdy, najdrobniejszy gest, słowo. Jest mi ich potwornie żal, że skazujesz ich na takie cierpienie i zagubienie, jednak wierzę, że w to, w końcu odnajdą właściwą ścieżkę i odwagę, aby zaznać szczęścia. Bo oboje na to zasługują.
    Przykro, że Lou tak potraktował Harry'ego. To musiało go strasznie zaboleć i cieszę się, że Niall się nim zaopiekował oraz wyjawił mi swój sekret.
    Boje się o Horana, to takie irracjonalne, prawda? To tylko wymysł Twojej wyobraźni, on nie istnieje naprawdę. A jednak się boję i potwornie martwię. Za każdym razem, kiedy czytam kolejny odcinek mam cichutką nadzieję, że on się jakoś wygada o chorobie. Albo któryś z chłopaków w jakiś, nie wiadomo jaki sposób dowie o niej. Nie mogę "patrzeć" na to, jak sam się z tym zmaga, to boli...
    Było mi żal, kiedy Perrie zerwała z Zaynem i jeszcze przyznała się do prawdziwych powodów bycia z nim. Jednak jakiś cichutki głos podpowiedział mi, że to dobrze. Bo pewnie zaraz przybiegnie do niego Niall i teoretycznie nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby mogli razem budować szczęście. Ale oni nadal tego nie robią... Boje się, że będzie za późno, abyśmy mogli poczytać o ich szczęściu. Nie uśmiercaj Nialla, proszę. Nie złamiesz tylko Malikowi serce, nam czytelnikom również.
    Boże, piszę jakieś pierdoły, zamiast tego, że to opowiadanie jest cudowne i chciałabym, aby trwało w nieskończoność. Wspaniała historia fantastycznie napisana. Czy można chcieć czegoś jeszcze? A owszem - szczęśliwego zakończenie. ^.^
    Och, chciałam jeszcze dodać, że jeżeli jeszcze raz Styles przeszkodzi chłopakom w ich zbliżeniu, to nie ręczę za siebie. ;) Uważaj Styles! *grozi palcem*
    I wiesz? Jesteś cudowna, tak sądzę. To nic, że Cię nie znam, ale wydajesz się być dobrym człowiekiem z sercem na dłoni. Uważam, że zasługujesz na to, co najlepsze. ^.^ I dziękuję Ci bardzo za tą historię. Za to, że ją wymyśliłaś, piszesz i dzielisz się nią z nami, czytelnikami.
    Myślę, że czas zakończyć ten nieskładny bełkot, ale nie jestem w stanie znaleźć słów, które jeszcze mogłabym napisać. I pewnie zanudziłam Cię tym monologiem. Na dodatek czas mnie goni, więc wybacz mi błędy, które się tu zapewne wkradły.
    Życzę jak najwięcej weny oraz duuuużoooo codziennego uśmiechu! ♥
    Pozdrawiam serdecznie i wysyłam moc ciepłych uścisków. ;)
    pookolorowana

    OdpowiedzUsuń
  25. Chciałabym napisać coś mądrego, ale zrobiłaś mi z mózgu papke. Taką bezkształtną masę. To wszystko co puszesz jest idealne, prawdziwe i tak bardzo nasycone emocjami, że ja składam Ci pokłon normalnie. Jesteś nadczłowiekiem jakimś. Rozdział jest niesamowity. Tak strasznie jest szkoda Horana, ale i Zayna, i Harrego. Boże, niewiem. Chce więcej, uzależniasz swoim pisaniem. Więc czekam na kolejny i dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak jak mówiłam tak zrobiłam. Przeczytałam wszystkie rozdziały i ah nie mogę doczekać się następnego! Nawet zdradzę ci, że uroniłam kilka łez na początku. Tak, jeśli chodzi o Niall'a czy Harry'ego jestem strasznie uczuciowa. Jezu, jeśli Nialler umrze to jak Boga kocham zapłaczę się na śmierć i będziesz miała człowieka na sumieniu. *o*
    PS.I tak Cię kocham.

    ~Caroline_x333

    OdpowiedzUsuń