Pół roku. Tak mówią oni. Zostało mi jedynie pół roku, a potem już nic. Kurwa. Przeklęte sześć miesięcy, przy czym ostatnie dwa w totalnym bólu i nieświadomości. Otumanienie mnie środkami przeciwbólowymi to jedyna rzecz jaka mi pozostanie. Pół roku. A potem... Potem już tylko ciemność. Boję się. Nie będzie światełka w tunelu, nie wierzę w to. Ja nie chcę. Nie zasługuję na to. Moja matka na to nie zasługuje. ŻADEN człowiek nie zasługuje by umierać w takim bólu.
Piekło? Niebo? Anioły? Nie wierzę w to. Co zrobiłem źle? Dlaczego teraz gdy marzenia się spełniają, muszę... być w takim stanie? Wydaje mi się, że to cena, którą muszę zapłacić za to wszystko. Trochę za wysoka, ale lepiej, żeby to dosięgło mnie niż kogokolwiek innego, prawda? Odrobiny bólu nikomu nie zaszkodzi. Należy mi się. Może nie aż w takiej dawce, ale przyjmę z pokorą to wszystko. W imię wyższej idei. Póki co na ziemi mały skrawek raju mam. Staram się nie przejmować wyrokiem, który zawisł nad moją głową. Staram się żyć jakbym miał przed sobą parędziesiąt lat życia. Staram się nie zwracać uwagi na to, ze zostało mi jedynie sześć miesięcy życia... Jak to beznadziejnie nawet brzmi...Próbuję... Staram się... Nie myślę o tym... Żyję chwilą, bo tych nie dużo mi pozostało. Równocześnie boję się wszystkiego wokół. A jeśli dowiedzą się wtedy będę uziemiony. Zmuszą mnie do czegoś, czego nie chcę. Nie potrzeba mi tego. Nie chce kolejnego bólu, który może nie skończyć się dobrze.
Pół roku. Sześć miesięcy. Sto osiemdziesiąt cztery dni. Jedenaście tysięcy i czterdzieści minut. A potem już nic. Pustka. Ciemność.
Kolejny raz powtarzaliśmy układ. Kolejny, skok. Szybki bieg w prawo. Przybliżenie się do kamery. Odskok. Delikatny freestyle, a na koniec ustanie w rządku. Proste, prawda? Tutaj nie ma jak się pomylić, jednak ciągle coś nie wychodziło, bo jeden z nas miał problem z koordynacją wzrokowo - ruchową. I to nie byłem ja. Nie żeby coś, ale zaczynało mnie to irytować. Przecież robiłem wszystko dobrze. Wszyscy robiliśmy to co do nas należało, pomijając Nialla. Nie wiedziałem co jest grane. Wyglądał na lekko zagubionego w myślach. Według mojego zdania oczywiście.
- Ej no chłopaki, co z wami? Jeszcze raz! Nie obijać mi się tam! - Krzyczał Paul. Zrobiłem młynka oczami, mimo, że to nie było bezpośrednio skierowane w moją stronę. To naprawdę było wkurzające. Być oskarżonym o coś czego się mnie zrobiło? No chyba komuś tu się klepki poluzowały.
- Nie obijamy się! - Krzyknął poirytowany Harry, po czym spojrzał z wyrzutem na Horana. Blondyn spuścił wzrok i jakby zapadł się w sobie.
- Prze-przeprasz-sz-szam. - Wyjąkał speszony chłopak. Przez moment miałem ochotę do niego podejść i przytulić, a następnie zmieszać z błotem Hazzę.
Paul wymamrotał cicho pod nosem wiązankę przekleństw. Założę się, że w myślach mordował nas wszystkich poklei. Nie żebym zarzucał mu bezduszność w naszą stronę, bo był naprawdę bardzo troskliwą osobą, jednak wiem jakie to trudne. Życie z piątką, popapranych, nastoletnich, chłopaków wcale nie jest łatwe. Wiem, przecież z własnego doświadczenia, prawda?
- Dobra. Piętnaście minut przerwy. I weźcie się ogarnijcie...
Paul wyszedł ze studia do ćwiczeń, a my pozostaliśmy sami. Tylko nasza piątka. Styles od razu wyszedł z pomieszczenia, a za nim Lou. Miałem ochotę krzyknąć do nich by przynieśli mi kawę, ale najprawdopodobniej dostałbym z buta. Harry nie był dziś w humorze, ale Louis jak zawsze starał się go ogarnąć. Urocze. Spojrzałem na Liama, który jedynie wzruszył ramionami i wyszedł zadzwonić, najprawdopodobniej do Danielle. Nawet nie spojrzałem na swój telefon, ponieważ wiedziałem, że Perrie ma ważniejsze zajęcia, niż pisanie czy dzwonienie do mnie. Miała własne próby, spotkania, wywiady. Może i nasz związek był dziwny, jednak uważam, że to tylko i wyłączenie moja sprawa.
Zostałem sam na sam z Nialler'em. Blondyn zerknął jedynie za wychodzącymi i po chwili położył się na podłodze. Przykrył twarz rękoma i westchnął. Ze zmęczenia? Najprawdopodobniej, ale nie wnikałem na razie. Podszedłem do niego siadając, po turecku, tuż obok jego ciała. Wydawał się śmiertelnie zmęczony, o czym świadczył jego ciężki i świszczący oddech.
- Hey Nialler, jak się czujesz?
Powiedziałem cicho patrząc z niepokojem na Horana. Chcąc bym szczerym, nawet przed samym sobą, muszę przyznać, że wyglądał marnie. Miał podkrążone oczy, nie uśmiechał się tak często jak kiedyś. I zgasł ten blask w jego oczach. I to chyba najbardziej mnie martwiło.
- Witaliśmy się przecież, i czuję się wyśmienicie.
Odpowiedział cicho, nadal mając zamknięte oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie słysząc ton jego wypowiedzi. Odniosłem wrażenie, że nie życzy sobie mojej obecności przy sobie. Jednak coś kazało mi przy nim pozostać. To coś kazało mi także obserwować jego klatkę piersiową uważnie.
Wdech i jego klatka unosi się ku górze.
Wydech - opada na dół, a on wydaje ciężki świst.
Wdech i wydech...
Nie zauważyłem nawet jak sam zaczynam oddychać w jego tempie. Jakbym chciał się z nim zharmonizować. Wyłączyłem się na bodźce zewnątrz. Całą moją uwagę pochłonęło to jak on oddycha. Może i oddychał jak zwykły człowiek, ale dla mnie to było dość fascynujące. Mógłbym tego słuchać cały czas. Siedem dni w tygodniu. Dwadzieścia cztery godziny na dobę. Przez całe życie, do końca świata. Mógłbym zawsze słuchać oddechu przyjaciela. Przypominał mi spokojną kołysankę, w której się powoli zatracałem.
- Mógłbym się dowiedzieć co Ty robisz? - Spytał mnie zachrypniętym głosem Nialler przyglądając mi się uważnie. Chyba odpłynąłem myślami, szlag by to.
- Koordynuję wzrokiem, mój drogi przyjacielu, czy oddychasz prawidłowo, nie chciałbym siedzieć z trupem. - Odpowiedziałem szczerząc zęby. Oczekiwałem jakiegoś uśmiechu z jego strony, ale się nie doczekałem. Jego wyraz twarzy jakby zastygł i nic mi nie odpowiedział, tylko spojrzał w sufit.
- Jakbyś już tego nie robił. - Mruknął tak cicho, przypuszczam że nie było to przeznaczone dla mnie i moich uszu..
Znów się wyłączył i nie zwracał na mnie uwagi. Poczułem się przez chwilę osamotniony, nie mogąc się odezwać. Mimo, że cisza ta miała w sobie coś czystego i niewinnego, miałem ochotę ją przerwać. Chciałem porozmawiać z Niall'em. Równocześnie obawiałem się, że zniszczę tę kruchą konstrukcję. Nie chciałbym być niszczycielem tej zharmonizowanej ciszy, bo sam się w niej odnajdywałem. Pragnąłem jedynie porozmawiać odrobinę z blondynem, jednak nawet tak sprzyjająca sytuacja jak ta, nie pozwalała mi się odezwać. Nie chcąc dalej być więźniem własnych myśli nabrałem powietrza do płuc.
- Nialler, co ci dolega? Zachowujesz się jak... Jak nie Ty. - Szepnąłem cicho, przysuwając się jeszcze bliżej do jego leżącej postaci i delikatnie chwytając go za ramię. Skrzywił się delikatnie.
- Byłbym naprawdę wdzięczny gdybyś nie chwytał mnie tak mocno za ramię, wiesz? - Odpowiedział mi spokojnie, ale cicho. Podniósł się z pozycji leżącej i usiadł, podciągając nogi pod brodę. Wyglądał jak skrzywdzone dziecko, które miało zaraz się rozpłakać. Przysunąłem się jeszcze bliżej i objąłem go delikatnie ramieniem. Zadrżał, ale nie dałem po sobie poznać, że to wyczułem.
- Nialler, słuchaj. Nic nie jest tak czarne jakby mogło się nam wydawać. Na pewno nie jest tak, źle jakby mogło się tobie wydawać. Trochę optymizmu, nigdy nikomu nie zaszkodziło, a przecież ty nie należysz do tych wiecznie ponurych, prawda? Uśmiechnij się, bo tylko od ciebie zależy jakich kolorów użyjesz do pokolorowania swojego świata. Pamiętaj, że każdy jest panem własnego losu to co robimy wpływa na nas i naszą przyszłość wszystko można zmienić naprawić. Wystarczy zawzięcie i wola walki którą każdy ma w sobie. - Mówiłem cicho, chcąc skłonić go do zeznań.
Spojrzał na mnie, a jego wzrok przepełniony był bólem. Czułem się, jak nigdy, potrzebny mu. By mógł się wynurzyć, żeby mógł nabrać powietrza do płuc. Już otwierał usta by mi powiedzieć, co leży na jego sercu, jednak wrócili chłopacy i Paul. Niall od razu zamknął usta i powrócił ten jego dziwny wzrok. Po chwili wstał już naprzeciwko reszty grupy. Westchnąłem zrezygnowany wiedząc, że nie za szybko znów się przede mną otworzy. Wstałem i spojrzałem z niechęcią na wszystkich.
- No chłopcy, wstajemy, koniec przerwy. I radzę się wam nie pomylić tym razem...
_________________________________________
No i jest 'chapter one'. Chciałabym wszystkim podziękować za poprzednie komentarze - o boże! - jaką one dają mi radość. Każde słowo sprawia, ze uśmiecham się. Naprawdę. I byłabym wdzięczna, jeśli oczywiście ktoś chce, to podajcie swoje twittery - łatwiej będzie mi Was informować. A jak nie to chociaż numery gg (: W każdym razie, mam nadzieję, że rozdział powyżej się spodobał chociaż odrobinkę! Bo pisało mi się go dość, przyjemnie...
Jestem wreszcie po poprawkowej maturze z matmy. Mam nadzieję, ze rozwaliłam system. Muszę to zrobić inaczej strzelę sobie kulkę w kolano. I teraz ogólnie mam full czasu do tego (13 bodajże) września, tak więc, dajcie mi herbatę, herbatniki i mogę pisać rozdziały.
Okey, nie zanudzam, jedynie proszę o opinie w komentarzach. Au revoir!
Piszę teraz szybko ten komentarz, bo dziecko chce być pierwsze!
OdpowiedzUsuńTen komentarz będzie chujowy. Naprawdę. Przepraszam, ale nie jestem w stanie napisać NICZEGO MĄDREGO. Swoim rozdziałem pierwszym wyrzuciłaś tę resztkę elokwencji, która mi jeszcze została.
Strasznie było to dołujące. Choroba Nialla cholernie go przytłacza. (mnie też, ale kto by się przejmował) Zayn nie ma o niczym pojęcia, ale widać, że zależy mu na zwierzeniach blondyna, chociaż prawda może być szokiem. I będzie nim na pewno. I niechże on wreszcie poczuje coś do tego Nialla, a nie na ostatni moment, bardzo proszę!
Widzisz, bez elokwencji też się da coś napisać.
Jejku. Straszne, ale chyba lepiej się takie piszę, prawda? Takie smutne. Nie lubię takich. Bo nie chcę płakać. Bo nie lubię być zbyt wrażliwą. Ale wracając jestem zafascynowana. Mam nadzieję, że Niall otworzy się przed nim ponownie, w niedługim czasie. Niewiem. Boże. Nie chcę tego, ale muszę. Takie moje małe uzależnienie. Więc czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńZ radością zawiadamiam, że zaliczasz się do tych osób, które, jak coś napiszą, to jest to genialne. Moja prywatna lista jest bardzo krótka, a ty na niej figurujesz.
OdpowiedzUsuńDoskonałe wprowadzenie, albo jak wolisz, rozdział pierwszy. Widać Niall bardzo gryzie się z tym, ale któż by się nie gryzł, prawda? Już mi szkoda Zayna, będą oboje cierpieli, a jeśli dalej będziesz tak wspaniale pisać, a będziesz z pewnością, ja będę cierpieć razem z nimi.
Jakiekolwiek bromance by to nie było, dopóki jest Niall, jest wspaniale.
Zgadzam się z Panią wyżej. Teraz naprawdę trudno o dobre opowiadanie w internecie, a Twoje zdecydowanie zalicza się do tych nielicznych, oklejonych łatką "Czytaj bo dobre". :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity chapter, z piękną przedmową na początku. Bardzo umiejętnie przedstawiłaś uczucia Nialla. Biedactwo Ty moja, chodź do Martusi, to Cię wyprzytulam. ;c
Widać, że Zayn jest zainteresowany Niallem, choćby myśląc o chorobie. Szkoda, że będą cierpieć, ale z pewnością będę czytać. W końcu jak można pominąć Twoje teksty, huh? ;D
Nie poniżając się dalej, życzę weny i gorąco Cię pozdrawiam. ;)
PS. Jeśli to możliwe, proszę o informowanie. :) (@Curly_Boyz_)
Już po pierwszym rozdziale mogę stwierdzić, że świetnie piszesz. Choć to dopiero początek to coś czuję, że o tym opowiadaniu będę długo pamiętać, ale może to dlatego, że piszesz o Ziallu. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńJaram się strasznie i jednocześnie mam ochotę się popłakać, bo znam koniec. Kurwa! To takie... Piękne, to co piszesz. Twój Zayn jest taki wrażliwy i to jest takie niesamowite, że on taki jest. I ta sprawa z Perrie ujęta tak wspaniale, że aż jestem pewna, że to dokładnie tak wygląda. Kurczę, kurczę. I ten ból w oczach Nialla i ta pokrzepująca mowa Zayna... Wiesz, że cię kocham, prawda? Naprawdę cię kocham, a fakt, że mnie wciągnęłaś w tą manię sprawia, że cię kocham jeszcze bardziej, myszaty stworku ;*
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać, jestem pod wrażeniem. Spodziewałam się, że dasz radę i zaczniesz coś niesamowitego. Cieszę się, ze masz dużo czasu, możesz pisać dla nas jak najczęściej. Co do samej treści.. Niall jest taki inny. Wciąż kruchy i delikatny, ale w innym tych słów znaczeniu. Zayn jest uroczy, opiekuńczy i rozważny. Lubię go takiego. Twoja historia zaczyna się pięknie, nawet jeśli nie będzie należeć do tych z pozytywnym zakończeniem. Dobrze dobierasz słowa, jak zazwyczaj. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu, weny i kocham.
OdpowiedzUsuńpanie pzede mną napisały wszystko. ja powiem tylko to, co usłyszałam kiedyś od ś.p. Babci:
OdpowiedzUsuń"masz w sobie dar cenniejszy niż złoto, serce piękniejsze od rubinu i umysł czystszy od najidealniejszego diamentu. twórz i rób to, co kochasz. wierz w to, co Cię buduje. nie zaprzepaść żadnej szansy" <3
Zastanawiam się, czy mam w zwyczaju komentować coś, kilka dni po przeczytaniu. Jak na razie wszystko wydaje się toczyć wedle tego biegu, a ja tego szczerze powiedziawszy nie lubię... Bo wytłumacz mi, jak można lubić coś, co z każdą kolejną mijającą chwilą doprowadza cię do szału? W dodatku moje wypowiedzi są zbyt często pozbawione jakiegokolwiek ładu i składu. Niemniej nie jestem tutaj po to, aby narzekać, a skomentować rozdział pierwszy, który w moim mniemaniu jest zdecydowanie zbyt krótki, ale mimo to sprawił, że się wzruszyłam. Wzruszyłam się dowiadując, że mojemu ukochanemu, blondwłosemu leprechaunowi - wprawdzie Niall nie jest szewcem, ale świetnie odnajduje się w roli samotnika - pozostało zaledwie pół roku życia. Sześć miesięcy.
OdpowiedzUsuńCzymże są marne miesiące, gdy w obliczu tragedii, trawiony problemami i chorobą chce żyć? Czymże są miesiące pustki, gdy spowity w skorupę niepewności i lęku tracił to, nad czym pracował całe życie, i wszystko, czego by się nie podjął ulegało zniszczeniu? Roztrzaskiwało się na drobne kawałeczki, raniąc delikatną skórę, obmywając krwistą barwą płótno jego krótkiego życia. Czemu właśnie to przytrafiło się jemu? Przecież miał wszystko. Pieniądze, sławę, pasję. Kochał muzykę i to jej chciał się poświęcić - jeśli dobrze wydedukowałam bohaterowie są odzwierciedleniem prawdziwego życia, więc wybacz mi jeśli się mylę...
Miał wszystko, ale powoli przestawał istnieć. I dalej przestaje. Zatracał cząstkę siebie, w świecie pełnym brutalności. Wydaje mi się, że nie po raz pierwszy i na pewno nie po raz ostatni. Był coraz bliżej końca, czuł strach. Ból był coraz bardziej przerażający, ale jednak mimo strachu, bólu, który rozrywał komórki jego wątłego ciała, chciał żyć. I może nawet nieświadomie, gdzieś w głębi serca zaczynał kochać, bo ktoś okazał mu wsparcie, na które on sam nigdy by się nie zdecydował. A przecież chciał żyć...
Miał przyjaciela. Przyjaciela jakich mało, ale zatracał to. Zatracał cząstkę siebie, nie pozwalając mu się zbliżyć. Bał się tego, że gdy w końcu otworzy się przed nim i pokaże prawdziwego siebie, on zniknie? Odejdzie, a jemu pozostanie kolejne kilkadziesiąt dni życia, podczas których będzie musiał zmierzyć się sam ze sobą? Jakby nie robił tego dotychczas...
Bał się. Widać, że się bał. A Zayn chciał mu pomóc. Przez rozmowę, drobny gest, czułe słowo. Chciał pomóc, ale Niall nie dopuszczał go do siebie. Wnioskuję po tych słowach, że trudno będzie mu ponownie odzyskać zaufanie Horana. Myślę nawet, że on sam nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ciężko mu będzie. Bo tak naprawdę został sam. Perrie, z którą był, była równie zapracowana, jak on sam. Nie widywali się często? Wydaje mi się, że właśnie to sprawiło, że Zayn potrzebował bliskości drugiej osoby. A Niall był w potrzebie. Spoglądając drugi raz w prolog, czuję w oczach zbierające się łzy. Niall umiera, a Zayn nic nie może na to poradzić. Jest źle i ciężko jest przyglądać się temu wszystkiemu. Jest ciężko patrzeć na to, jak kochając się, ranią...
bo przecież jeden z nich kocha i to go przeraża, a drugi kocha i to go niszczy - chociaż oczywiście jeszcze sami nic o tym nie wiedzą.
Przepraszam cię za pozbawiony jakichkolwiek zasad komentarz, ale uprzedzałam - nie potrafię. Jednak myślę, że zrozumiałaś mój słowotok. Wiedz, że czekam na następną część. I ta tęsknota zżera mnie od środka...
@JBluvsBabycakes
Love xx
te smutny początek :c
OdpowiedzUsuńno i zachwycił mnie opiekuńczy Zayn. nie wiem co Ci tu napisać, bo komentujący nade mną ujęli wszystko co ja bym chciała powiedzieć. i czuję się głupio, że nie mogę ci tu napisać długiego komentarza wyrażającego co czuję czytając ten odcinek, bo nie umiem się tak wypowiadać.
ale z naszej rozmowy na GG, wiesz, że mówiłam ci, że odcinek jest świetny!
no to czekamy na następny.
6 miesięcy ;( Na samą myśl robi mi się smutno.
OdpowiedzUsuńCo ja mam tu napisać... Osoby przede mną napisały to co mam na myśli.
Rozdział strasznie mi się podoba
W takim razie lecę po sklepu po herbatę i herbatniki, a ty pisz spokojnie dalej! Boże… To jest świetne. Chociaż zdaję sobie sprawę, że z końcem opowiadania będę ryczeć (co szczerze mówiąc nie jest żadną nowością), nie mogę przestać tego czytać. To opowiadanie choć dopiero się zaczyna na sto procent ląduje na liście moich ulubionych. Poza tym jak można nie lubić Zialla? No właśnie nie da się.
OdpowiedzUsuń@luli_1d
Cudeńko. Przepraszam, ale nie umiem nic więcej napisać.
OdpowiedzUsuńhej, chciałabym cię poprosić o opinię na temat mojego bloga, bardzo liczę się ze zdaniem innych, a więc chciałabym poznać twoje :)
OdpowiedzUsuńclosedindreams.blogspot.com
jeśli blog się spodoba, proszę o zaobserwowanie,
kiedy dojdziemy do 100 obserwatorów, zorganizuję konkurs, który może się wam spodobać :)
oczywiście możesz liczyć na to, że się odwdzięczę :)
PS. Przepraszam za SPAM jeśli ci to przeszkadza.
Bardzo mi się podoba ten blog. Czekam na następne rozdziały. Fajne jest to, że dużo rzeczy jest tak jak w ich prawdziwym życiu.
OdpowiedzUsuńJej, jestem pod wrażeniem, Niall jest... Taki zagubiony. Szkoda, ze nikt nie wie dlaczego. Kochany jest, jednak płakać mi sie chciało, kiedy leżał tak na tej podłodze i odrącał Zayna. On chyba nie kocha Perrie co? Ehhh...
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do siebie na www.morethanadrink.blogspot.com
Czekam z niecierpliwością na komentarz!
Jeju jakie zajebiste *____________*
OdpowiedzUsuńBiednny Niall :(
Możesz mnie poinformowac o nowym rozdziale ? Mój tt : @Zaawsze_Spoko
może jestem chora psychicznie i mam jakieś zaburzenia ale po prostu się popłakałam :'( więcej wyciskaczy łez! i kocham cie za to że dzielisz się swoim telentem pisania tak zajebistych rzeczy <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Taki inny. Skupiasz się też na odczuciach poszczególnych osób, zatrzymujesz na chwilę, poświęcasz uwagę uczuciom, rozwijasz dialogi. Nie każdy ma tę umiejętność. Poza tym widzę posługujesz się bogatym słownictwem, dzięki czemu unikasz powtórzeń i banalnego języka, przez co nie zniechęcasz czytelnika, a wręcz przeciwnie. ;) I ciekawy pomysł na opowiadanie. Choroba Nialla, tajemnica, którą skrywa przed światem i pół roku, które mu pozostało. Ledwo życie zaczyna, a już musi przygotowywać się na koniec... I opiekuńczy Zayn, który chciałby pomóc przyjacielowi. I może sam tego nie podejrzewa, ale niedługo Niall stanie się dla niego kimś więcej? Cóż, zobaczymy. ;) Czekam oczywiście z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życzę dalszych sukcesów, bo Chapter One już jest dużym. Pozdrawiam. Xo
OdpowiedzUsuńOkeeej, jestem kurewsko złą osobą, bo miałam skomentować już bardzo dawno temu x.x
OdpowiedzUsuńNie mam na to wymówki, bo mimo, że przeczytałam jakoś nie brało mnie na komentowanie, aż w końcu postanowiłam zebrać się w kupę i to zrobić.
Naprawdę szkoda mi Nialla, no jak czytałam to było mi go coraz bardziej żal, bo się chłopak biedny stara, a tu na niego naskakują ;c
A Zayn jest taki opiekuńczy, miły, troskliwy, normalnie taki jakiego ja bym sobie normalnie w życiu nie wyobraziła. Podoba mi się, chociaż bromance nie są dla mnie, po prostu jakoś...no nie. Ale będę wiernie czytać i komentować, OD RAZU jak tylko dostanę wiadomość o nowej notce i przeczytam. Bo jak nie to sobie krzywdę zrobię jak nic.
Także...lecę teraz na Twojego drugiego bloga, ciao Mufciu ;*
[nuit-chaude]
[justdoit-baby]
No moja droga, przeszłaś samą siebie <3 Gdy pisałaś o tym, że chłopcy byli w studiu ćwiczeń, mimowolnie wyobraziłam ich sobie w mojej szkolnej sali gimnastycznej xD Podejście Zayn'a do całej sprawy mnie rozwala. Jest taki hm... uczuciowy? To chyba idealne określenie. Bo w końcu zagadał do blondyna, chciał mu jakoś pomóc, czyż nie? Gdy chłopcy ponownie weszli do "mojej sali gimnastycznej" xD myślałam, że rozwalę monitor! Przerwali im tak ważną rozmowę, a podobna sytuacja na to, by Niall wszystko wyjaśnił, może się już więcej nie zdarzyć. Do tego Harry - jakby to on był pępkiem świata i to, że Niall'owi coś nie wychodziło, zupełnie go nie obchodziło. Liczył się tylko ten słynny Harry Styles.
OdpowiedzUsuńDobra, ja kończę, bo koło mnie wciąż lata jakaś pijana mucha i nie potrafię się przez nią skupić xD
Pozdrawiam ;**
Ave - A tak w ogóle - Souris - wiesz dobrze że moja opinia się nie liczy - ale ok - napisze komentarz jak tylko przejdzie mi ogólna irytacja - bo gdyby teraz pisał to bym napisał coś o przytłaczającej atmosferze pewnych krótkich fragmentów - są to prawda plusy lecz i lekkie minusy - ale nie muszę o tym wspominać - wystarczy że ja to czuję - z resztą spoglądając na liczbę komentarzy - to zapewne po napisaniu czegoś takiego - byłbym dosłownie zjedzony - ale mówię od razu żeby nie było - jestem mało strawny - ale skoro już mowa o atmosferze - to nie jest wcale złe - szczególnie w takich opowiadaniach - dobrze oddajesz te atmosferę - tylko nie rozumiem jednego - wiem że później to wyjaśnisz - i osobiście mogę się tylko domyślać o co chodzi - Niall - twierdzi że inni jeżeli się dowiedzą - będzie jeszcze bardziej cierpiał - niech zgadnę - zostanie zepchnięty do innej kategorii - sławna gwiazda chora na coś nie uleczalnego - a wbrew pozorom istnieje jednak taka kategoria - niby o nich słyszysz ale jakoś tak mało tych wiadomości się ukazuje jakby wszyscy nagle - jeszcze za życia - pragnęli o nich zapomnieć - Te początki fascynacji - Zayna - osobą - Nialla - to nie jest zwyczajna troska - to jest rodzaj fascynacji - nie upojenia - nie bezmyślnej wiary - nie jakiejś fascynacji jakby gwiazda - to jest coś innego - jakby nagle poczuł chęć głębszego kontaktu z - Niallem - jakby na moment pragnął być nim - ale nie tak jak większość - samo to jak starał się koordynować swój oddech to pokazuje - choroba - uścisk - świszczący oddech - podkrążony oczy - wewnętrzne załamanie - choroba wywołujące tak ból psychiczny jak i fizyczny - dla chętnych zadanie domowe - podręcznik do medycyny w dłoń i sprawdzić co to za choroba - zwyczajny słownik tez byłby dobry - mam kilka książek ale nie mam ochoty do niej zaglądać - objawy sa podane jak na talerzu - i tak wiem zaczyna się powtarzać - ale skro starasz się mnie nakłonić na komentarz - dosłownie do wyrwać - a mi się trochę poprawił humor - tak - to zapewne wina jedzenia ale jakoś nie uśmiecha mi się wracać do przeszłości - cóż - teoretycznie - cóż można jeszcze rzec - Hazz - jak zwykle irytuje swoim zachowaniem - Lou - stara się go ogarniać - zapewne go przytula i pociesza - a kto wie może nawet pocałował gdy nikt nie widział - zaczyna mi lekko odwalać - to wina nowego tekstu - ok. - sorry - znowu się zapominam - ok. - nie zanudzam tymi bredniami - ale pozwolę sobie na moment wrócić do przytłaczania - jak już mówiłem jest to plus ale tez minus - cóż - przytłoczenie to jedna z form - lub jeden z czynników zaciekawienia - zainteresowania - to zależy jak na to spojrzeć - zaciekawienie - czytasz i nie masz dosyć - zainteresowanie - gdy spoglądasz na teks jedząc coś lub otwierając lekko usta - szok - wiadomo - przytłoczenia - siedzisz w miejscu i czytasz - skupiasz się tylko na tekście i wszystko inne przestaje istnieć - nie możesz się poruszyć i pragniesz by dany tekst się nie skończył - nic nie słyszysz i nic nie widzisz oprócz tekstu - plus - człowiek naprawdę czyta i naprawdę interesuje go to co czyta - minut - była kiedyś pewne reklama - policjant jadł cukierki a za jego plecami dwóch bandytów okradało bank - strażak jadł cukierki - wybuchł budynek na wprost - ale jeszcze jeden ważny czynnik - wczuwanie się w sytuacje - skupianie i brak możności wyrzucenia tego z pamięci - tak - to naprawdę interesujące - cóż - interesująca umiejętność - już kiedyś o tym wspominałem - czytając skupiasz się i widzisz dana sytuacje przed oczami - ale ok. - za bardzo się rozpisałem - ale sama tego chciałaś - ok. - już twojej osoby więcej nie zanudzam - cóż - teoretycznie - cóż - życzę miłego pisania i czytania - Bon Appetitt !
OdpowiedzUsuńNie zostawię tak długiego komentarza jak Reszta wyżej, przepraszam.
OdpowiedzUsuńWiem, że to dopiero początek, ale już zdąrzyłam się zakochać w tym Opowiadaniu.
Uwielbiam Twój styl pisania;lekko się czyta.
Ogólnie rzecz biorąc, pisz szybciutko nowy rozdział *weny życzę oczywiście* i proszę, powiadamiaj mnie o nowych;mój Twitter @LouLightMyWorld
Pozdrawiam! xx <3
Hmm, cóż mogę Ci powiedzieć...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to jest dobre, przede wszystkim inne od większości Ziallów przeczytanych przeze mnie do tej pory... Masz bardzo specyficzny styl, muszę przyznać. Ale, mimo wszystko, jak osoba siedząca w blogach tyle czasu i sporo pisząca, muszę powiedzieć, że wyłapałam sporo błędów. Oczywiście, nie mam zamiaru Cię poprawiać- w końcu to Twoja story, ja tu nie mam nic do gadania- po prostu uważam, że momentami składnia tutaj szwankuje, no i dobór słów w niektórych miejscach nie do końca pasuje do zaistniałej sytuacji. Ale to tylko moje zdanie. ;)
Co mogę jeszcze napisać, a nie lać tu wody...
No, na pewno zapowiada się nieźle. Poza tym, oczarował mnie szablon- po prostu mogę się gapić i gapić na nagłówek, jest cudowny! ;)
Cieszę się też, że w końcu zabrałam się za czytanie tego bloga. Postaram się skomentować jeszcze kilka rozdziałów. ;)
Zapraszam do siebie: http://isbreathingforthis.blogspot.com/ ;)
Całuski! xoxo <3