No i jest dziewiątka, nawet szybciej niż przypuszczałam,a le miałam więcej czasu, wena mnie zaskoczyła no i jest. Za wszystkie błędy przepraszam, ale jestem trochę zmęczona (i leniwa, ale to swoją drogą). Po raz wtóry PROSZĘ o każdego kto PRZECZYTA ROZDZIAŁ o zostawienie małego komentarza, proszę, proszę, proszę. Kocham was!
Enjoy!
______________________________________
Nie wiedziałem co się dzieje dookoła mnie, czułem się jak w jakieś grotesce. Cała historia układa się na sam koniec. Mógłbym powiedzieć, że to wreszcie wymarzony koniec, historii miłosnej, prawda? Otóż nie. Najgorsze w świadomości, że Ty umierasz, nie jest samo umieranie. Tutaj chodzi o to, ze umierając sprawię ból wszystkim dookoła. Rodzinie, przyjaciołom, a także... osobom, które kochasz, prawda? I to mnie boli. Opuszczę Jego, mimo tego, że on nie wie jak mocnym uczuciem go darzę.
Mam ochotę wrzeszczeć, upaść na kolana i prosić Boga, byś nie spoglądał na mnie wzrokiem właśnie takim. Bo jedyne co w nim widzę to oświadczenie "On jest moim całym światem". Cholera, Malik, nie pomyślałeś o tym, że to zniszczy ci serce, duszę, ciebie? Dlaczego Ty tym razem musiałeś być tym słabszym, i wypowiedzieć te słowa, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że powinienem zniknąć już jakiś czas temu? Banalne dwa słowa, które niejednokrotnie powtarzane są w złych sytuacjach, ale tam... wtedy, gdy byliśmy sami w pokoju. "Kocham cię, sunshine, i nie pozwolę ci odejść." Malik nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo to mnie zabolało. Bo wiem, że odejdę, już niedługo, czas mi się kurczy w zastraszającym tempie. Już teraz ledwo się poruszam, a poranne mdłości, czy podczas jedzenia to dla mnie już norma. Nie jem, bo nie mogę, bo mój organizm odrzuca jedzenie, zabawne, prawda?
Serce ściska mi się z bóle gdy widzę Twój wzrok, spoczywający na mojej osobie. Ręce zaczynają trząść, a puls przyśpiesza. Gdyby nie moja choroba byłbym najszczęśliwszą osobą na ziemi i nie opuszczałbym ciebie na krok, ale życie to nie jest przecież bajka. To nie Disney, gdzie dobra wróżka wszystko odkręci, a zła postać zniknie i nie pozostanie po niej ślad. Mam dziwną prośbę, którą zawrę w swojej ostatniej woli, wiesz? Mam na pewno jakieś wspólne zdjęcia, więc możesz je wyrzucić, spalić, zniszcz je, to będzie najlepszy sposób na pozbycie się mnie. Bo o to mi chodzi. Żebyście wszyscy, łączeni z Tobą i resztą chłopaków, usunęli mnie ze swoich wspomnień, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Chciałbym i boję się. Chciałbym wszystko porzucić, zaczynając od ciebie, a kończąc na porzuceniu życia, ale tak się nie robi. Nie wolno tak. Gdybym się zabił przyznałbym się do porażki, że nie radzę sobie, prawda? Prawda, najszczersza prawda, bo już nie wiem sam co mam robić. Już nie chce żyć, bo bez ciebie to i tak bezsensu.... jak bardzo pogmatwanie brzmię? O ironio, gdy mnie przytulasz, mam ochotę rzucić się ze skarpy i zniknąć jeszcze mocniej, jeszcze szybciej przestać istnieć.
Stałem przed lustrem rozmyślając nad kolejnością życia. Serio, to jest wszystko jakieś pokręcone. Zayn, błagam, przestań mnie ratować, to tylko mnie niszczy, naprawdę. Odejdź bez słów, albo powiedz, że to wszystko jakaś pomyłka. Staram się nie myśleć, że gdybym ci nie powiedział pewnie nadal byśmy bawili się w berka uczuć.
Miałem burdel w głowie, że lada chwila a panie lekkich obyczajów za chwilę mi się tam zalęgną. Co miałem zrobić, by Niall przeżył, nie zostawiał mnie, ani reszty chłopaków, rodziny czy fanów? Nie wiedziałem co począć, kręciłem się w kółko. Jedyne co umiałem zrobić, to tulić go non stop, dotykać go i mówić o tym jak bardzo mi na nim zależy. Cholera, jestem gotów oddać połowę swojego życia byleby mógł ze mną być.
Siedziałem przy kuchennym stole pijąc kolejną kawę. Nie wiem kiedy normalnie spałem, nie chciało mi się spać, non stop, w kółko od nowa szukałem rozwiązań tego, że Nialler jest chory. Nie mogłem pojąć dlaczego ktoś tak dobry zachorował, to nie jest sprawiedliwe. Jak mam wierzyć w coś, czy kogoś, kto niby jest wszechmocny, wszechwiedzący, a mimo to, zamiast karać tych, którzy są źli, zabiera najlepsze dusze do siebie? Mało ma ich u góry? Serio? Nienawidziłem go, mimo, że nie powinienem tak myśleć.
- Zayn?
Za moimi plecami rozległ się cichy głos który niewątpliwie należał do Harry'ego. Odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem się słabo do Curly'ego. Nie wyglądał najlepiej, szczerze wyglądał okropnie, ale zapewne ja sam nie wyglądałem lepiej od niego. Każdy z nas bał się o Horana na swój sposób.
- Czemu nie śpisz? - Spytałem, chociaż i tak wiedziałem jaka będzie odpowiedź.
- A Ty dlaczego nie śpisz o czwartej nad ranem i pijesz kolejną kawę? - Spytał mnie retorycznie a ja cicho się zaśmiałem przytulając go do siebie. Ostatnio ciągle wszyscy lgną do siebie, każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego.
- Z tych samych powodów, herbaty?
- Poproszę - mruknął pod nosem opierając głowę na ręce i siadając na stołku przy blacie. Widziałem, ze jest zmęczony, wszyscy byliśmy, ale nic na to nie mogliśmy poradzić.
Woda zagotowała się strasznie wolno, ale gdy w końcu postawiłem kubek z tym napojem przed Harrym, ten uśmiechnął się do mnie delikatnie.
Siedzieliśmy razem w ciszy, po co słowa, i myśleliśmy nad tym co teraz będzie. Nie wolno nam się załamać,trzeba po prostu COŚ zrobić. Pytanie brzmiało: co?
- Co teraz? Zaciągniemy go do lekarza? - Spytał Harry, odstawiając do połowy opróżniony kubek. Zerknąłem na niego ponownie zanurzając swoje wargi w kofeinie.
- To nie wypali. - Odparłem. - Na każdą wzmiankę o lekarzach robi się nerwowy, a o 'wujku' nie wspominając. Jego największym argumentem jest to, że gdyby ktoś mi kazał wybierać między ubezwłasnowolnieniem w szpitalu, a muzyką co bym wybrał... Tracimy go z każdą godziną, z każdą minutą i sekundą co raz bardziej. On zostawia nas, opuszcza mnie, a ja nie mogę tego znieść, wiesz? Mógłbym oddać wszystko, by zatrzymać go przy sobie...Nic go nie uratuje, wiesz o tym, prawda? - Spytałem głosem bez emocji. To wszystko mnie przerastało. Harry spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem, a po chwili przytulał mnie z całych sił, a ja jak największy słabeusz zacząłem płakać nad całą tą sytuacją. Mam dość, to tylko zły sen, z którego niedługo się obudzę, prawda?
Nie wiem kto zarzucił pomysłem, ale w pewnym momencie siedzieliśmy w jednej z wielu garderób i ubieraliśmy się na kolejny występ, który miał rozpocząć promocję najnowszej naszej płyty. Ale gdzie ta radość, skoro i tak niedługo nas, jako zespołu nie będzie. Tracąc jednego członka nie damy radę żyć jak One Direction. Przecież to absurd jakiś. Jesteśmy czterema Brytyjczykami i jedynym Irlandczykiem. I właśnie to nas czyni wyjątkowymi.
Nienawidzę mieć czarnych myśli w głowie, to tylko mnie niszczy w sposób, który nie mogę opanować. Uśmiecham cię, ale ciągle spoglądam na Nialla, który wygląda jakby zaraz miał zemdleć. Założyłem do końca marynarkę i podszedłem do chłopaka, delikatnie dotykając go za ramię. Podniósł na mnie swoje oczy, które na myśl przywodziły mi błękitne niebo o poranku latem. Z tej perspektywy, gdy to ja nad nim górowałem, wyglądał zupełnie jak zrzucony Anioł, a przecież nadal był sobą, prawda?
- Jak się czujesz? - Spytałem siadając obok niego. Automatycznie przytuliłem go do siebie, a jego głowa znalazła dogodne miejsca w zagłębieniu mojej szyi. Jak dla mnie mogliśmy tak siedzieć do końca świata, ważne było to, że miałem jego ciało obok siebie.
- Czuję się... dobrze. - Odparł cicho i powoli, jakby każdy szybszy i głośniejszy odgłos miałby go zranić.
- Nialler, słoneczko, nadal nie umiesz kłamać, więc powtórzę jeszcze raz: jak się czujesz? - Spytałem delikatnie kręcąc kółeczka na jego lewym biodrze. Miałem chyba jakieś zboczenia na punkcie jego bioder i kręcenia kółeczek, naprawdę. Jednak wiedziałam, że to mu się podoba i nie boli go, a to najważniejsze, prawda?
- Dobrze, naprawdę. - Jego głos starał się mnie przekonać, ale ja i tak wiedziałem swoje. Czuł się źle, a mimo to nie pozwoliłby na odwołanie koncertu. To jego życie, prawda? Zbyt dużo retorycznych pytań ostatnio mam w głowie, zdecydowanie.
- Niech ci będzie, idziemy? - Spytałem reszty i szybko spojrzałem, zę żaden z nas nie wyglądał dobrze. Jednak najgorzej prezentował się Horan i jego aura, która sugerowała, że coś jest nie tak.
Harry wraz z Louisem, wstali ze swoich foteli, a Liam po raz ostatni biorąc głęboki oddech kiwnął twierdząco głową. To będzie jeden z tych koncertów, które mogę zwiastować potężną klapę. Nawet nasze stylistki, gdy szykowały Nialla pytały się czy on dobrze się czuje. Co on odpowiadał "Jestem zmęczony, po prostu nie mogę spać". Mam to samo, bo zamartwiam się o niego, powoli godząc się z myślą, że mogę go stracić. Tego chyba nie zniósłbym, naprawdę.
Mówią, że jestem bez serca, ale to największa bujda jaką słyszałem. Kocham tego małego Irlandczyka na swój pokręcony, Malikowy, sposób. Tylko on wie jaki jestem naprawdę, i jak mnie ogarnąć gdy jest mi smutno czy źle. A co najważniejsze, nikt nie może, po za mną czy chłopakami (którzy jeszcze nie wiedzą co się dzieje między mną a blondynkiem) nie powinien wiedzieć. Naprawdę, to może źle się skończyć, a przecież teraz i tak nie mamy lekko, prawda? Szczególnie Horan, ma przechlapane. Nie rozumiałem, i nigdy nie zrozumiem, ludzi którzy mówią, że on do nas nie pasuje, że jest ohydny... Liczy się wnętrze, a on posiada takie 'coś' w sobie, gdzie niejeden archanioł by mu pozazdrościł tego, serio.
Pewnie się powtarzam, ale inaczej nie umiem. Moje myśli są przepełnione Niallem i całą jego osobą. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie u uśmiechnęliśmy się delikatnie do każdego. Czas zacząć nasze kolejne show.
Nie czułem się dobrze. Czułem się kurewsko źle. Było mi słabo, niedobrze i duszno, ledwo mówiłem czy oddychałem, nienawidziłem takich dni. Jednak nie mogłem pozwolić by przeze mnie koncert i początek prezentacji płyty poszedł się kochać do lasu. Zacisnąłem zęby i starałem się opanować swój oddech. Kontrola oddech podczas występu to najważniejsza rzecz, zaraz po choreografii, a takowej jak zawsze nie mieliśmy.Jedyne oględnie wytłumaczone co gdzie i kiedy i do której kamery mamy się zwrócić. Nic trudnego.
W garderobie było najgorzej, chcieli mnie tam zostawić, ale uparłem się. Muzyka to moje życie, inaczej nie umiem funkcjonować. Szybko ustawiliśmy się w "szyku bojowym" jak to mawiali niektórzy. Pierwsze dźwięki sygnalizujące początek 'Kiss You'.
Poprawiłem kołnierzyk czując się, jakbym za chwilę miał paść nieprzytomny. Kręciło mi się w głowie i tylko ostatkiem sił kojarzyłem, że teraz śpiewamy refren. Robiłem wszystko automatycznie, czułem się coraz słabiej, chyba traciłem grunt pod nogami. Widziałam, jak chłopaki ciągle na mnie spoglądają, a mimo to nadal to ciągnąłem, więc i oni szli za moim przykładem...
- ...Come on, come over here, yeah... - wyśpiewał Zayn, więc wiedziałem, że teraz moja kolej. Dam radę. Muszę dać, prawda?
- ... Oh, I just wanna show you off to all of my friends... - przełknąłem ślinę, zgubiłem się chyba w melodii, a mimo to dalej szedłem z tekstem. - ...Making them drool on their chin-... Zayn... - wyszeptałem ostatnią resztką sił spoglądając na przerażonego Malika, a po chwili straciłem kontakt ze światem. Zemdlałem?
- NIALLER! - wydarłem się gdy zobaczyłem go upadającego na scenę. Muzyka ucichła, a nawet fanki na chwilę się zamknęły i się nie odzywały. - Nie, nie, nie... Nialler, kurwa, otwórz oczy! Nialler, proszę... - Szeptałem cicho do niego klęcząc przy jego ciele, dotykałem go starałem się ocucić, ale nawet nie wiedziałem, czy Niall żyje, oddycha czy co. - Nialler, ty chuju jeden, lepiej otwórz te oczy - warczałem, walcząc ze łzami, które uparcie cisnęły mi się do oczu.
Nie wiem co dalej się stało, widziałem wszystko w zwolnionym filmie. Liam mnie odciągał, Harry i Louis stali obok i trzęsły im się ramiona, a fanki, które ciągle były za naszymi plecami zaczęły krzyczeć i pytać się 'co się stało?!'. Na Allaha, co was to obchodzi?! Czułem się jak w febrze, widziałem jedynie dwóch medyków, którzy zawsze z nami jeździli, bo bądźmy szczerzy, jesteśmy młodymi facetami i drobne wypadki to nasza specjalność.
- ZOSTAWCIE GO, NIE DOTYKAJCIE MOJEGO NIALLERA - krzyczałem, pieprząc to, ze moja reputacja i tak już legła w gruzach. Oni go wzięli między sobą i zaczęli wynosić, a ja wyrwałem się z uścisku Payne'a i pobiegłem za nimi. W dupie miałem fanki, które wpadły w histerię, chłopaków, którzy stali tam oniemieli, liczył się t y l k o Niall i jego utrata przytomności.
Nie wiem jak to się stało, ale po chwili siedziałem obok niego, a Horan leżał na małej kanapie, która czasem robiła nam za miejsce do walnięcia sobie drzemki, czy coś. Trzymałem go za rękę, błagając go by otworzył oczy, jednak ten dupek nic sobie z tego nie robił.
- Nialler, kurwa, obiecałeś, że mnie nie zostawisz, słyszysz? Otwórz ten swój przeklęty ocean, no! Dalej, wiem, że umiesz, proszę, błagam, Nialler... - gadałem całkowicie bez sensu. Usłyszałem tylko jak medycy mówią coś o solach trzeźwiących, i że za chwile z tego wyjdzie. Kurwa, nie, jesteście w błędzie, on z tego nie wyjdzie...
Nie wiem ile siedziałem tak przy nim trzymając go za rękę, ale w momencie gdy zaczął odzyskiwać przytomność byłbym w stanie polecieć na księżyc w tę i z powrotem z tej radości!
- NIALLER, TY ŻYJESZ! - Wydarłem się i zacząłem obsypywać jego twarz małymi pocałunkami. Spojrzał na mnie takim pustym wzrokiem, a po chwili musiałem złapać ostrość i spojrzał na mnie uśmiechając się blado.
- Póki co żyję...
- ... i nie waż mi się umierać, bo nawet w piekle się ode mnie nie uwolnisz, słoneczko... - wyszeptałem, a po chwili pocałowałem jego usta delikatnie. W jego oczach pojawił się slaby błysk radości, a ja poczułem się lepiej. Naprawdę, jestem gotowy poświęcić WSZYSTKO byleby tylko Nialler mógł wyjść z tego.
Mam ochotę wrzeszczeć, upaść na kolana i prosić Boga, byś nie spoglądał na mnie wzrokiem właśnie takim. Bo jedyne co w nim widzę to oświadczenie "On jest moim całym światem". Cholera, Malik, nie pomyślałeś o tym, że to zniszczy ci serce, duszę, ciebie? Dlaczego Ty tym razem musiałeś być tym słabszym, i wypowiedzieć te słowa, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że powinienem zniknąć już jakiś czas temu? Banalne dwa słowa, które niejednokrotnie powtarzane są w złych sytuacjach, ale tam... wtedy, gdy byliśmy sami w pokoju. "Kocham cię, sunshine, i nie pozwolę ci odejść." Malik nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo to mnie zabolało. Bo wiem, że odejdę, już niedługo, czas mi się kurczy w zastraszającym tempie. Już teraz ledwo się poruszam, a poranne mdłości, czy podczas jedzenia to dla mnie już norma. Nie jem, bo nie mogę, bo mój organizm odrzuca jedzenie, zabawne, prawda?
Serce ściska mi się z bóle gdy widzę Twój wzrok, spoczywający na mojej osobie. Ręce zaczynają trząść, a puls przyśpiesza. Gdyby nie moja choroba byłbym najszczęśliwszą osobą na ziemi i nie opuszczałbym ciebie na krok, ale życie to nie jest przecież bajka. To nie Disney, gdzie dobra wróżka wszystko odkręci, a zła postać zniknie i nie pozostanie po niej ślad. Mam dziwną prośbę, którą zawrę w swojej ostatniej woli, wiesz? Mam na pewno jakieś wspólne zdjęcia, więc możesz je wyrzucić, spalić, zniszcz je, to będzie najlepszy sposób na pozbycie się mnie. Bo o to mi chodzi. Żebyście wszyscy, łączeni z Tobą i resztą chłopaków, usunęli mnie ze swoich wspomnień, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Chciałbym i boję się. Chciałbym wszystko porzucić, zaczynając od ciebie, a kończąc na porzuceniu życia, ale tak się nie robi. Nie wolno tak. Gdybym się zabił przyznałbym się do porażki, że nie radzę sobie, prawda? Prawda, najszczersza prawda, bo już nie wiem sam co mam robić. Już nie chce żyć, bo bez ciebie to i tak bezsensu.... jak bardzo pogmatwanie brzmię? O ironio, gdy mnie przytulasz, mam ochotę rzucić się ze skarpy i zniknąć jeszcze mocniej, jeszcze szybciej przestać istnieć.
Stałem przed lustrem rozmyślając nad kolejnością życia. Serio, to jest wszystko jakieś pokręcone. Zayn, błagam, przestań mnie ratować, to tylko mnie niszczy, naprawdę. Odejdź bez słów, albo powiedz, że to wszystko jakaś pomyłka. Staram się nie myśleć, że gdybym ci nie powiedział pewnie nadal byśmy bawili się w berka uczuć.
Miałem burdel w głowie, że lada chwila a panie lekkich obyczajów za chwilę mi się tam zalęgną. Co miałem zrobić, by Niall przeżył, nie zostawiał mnie, ani reszty chłopaków, rodziny czy fanów? Nie wiedziałem co począć, kręciłem się w kółko. Jedyne co umiałem zrobić, to tulić go non stop, dotykać go i mówić o tym jak bardzo mi na nim zależy. Cholera, jestem gotów oddać połowę swojego życia byleby mógł ze mną być.
Siedziałem przy kuchennym stole pijąc kolejną kawę. Nie wiem kiedy normalnie spałem, nie chciało mi się spać, non stop, w kółko od nowa szukałem rozwiązań tego, że Nialler jest chory. Nie mogłem pojąć dlaczego ktoś tak dobry zachorował, to nie jest sprawiedliwe. Jak mam wierzyć w coś, czy kogoś, kto niby jest wszechmocny, wszechwiedzący, a mimo to, zamiast karać tych, którzy są źli, zabiera najlepsze dusze do siebie? Mało ma ich u góry? Serio? Nienawidziłem go, mimo, że nie powinienem tak myśleć.
- Zayn?
Za moimi plecami rozległ się cichy głos który niewątpliwie należał do Harry'ego. Odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem się słabo do Curly'ego. Nie wyglądał najlepiej, szczerze wyglądał okropnie, ale zapewne ja sam nie wyglądałem lepiej od niego. Każdy z nas bał się o Horana na swój sposób.
- Czemu nie śpisz? - Spytałem, chociaż i tak wiedziałem jaka będzie odpowiedź.
- A Ty dlaczego nie śpisz o czwartej nad ranem i pijesz kolejną kawę? - Spytał mnie retorycznie a ja cicho się zaśmiałem przytulając go do siebie. Ostatnio ciągle wszyscy lgną do siebie, każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego.
- Z tych samych powodów, herbaty?
- Poproszę - mruknął pod nosem opierając głowę na ręce i siadając na stołku przy blacie. Widziałem, ze jest zmęczony, wszyscy byliśmy, ale nic na to nie mogliśmy poradzić.
Woda zagotowała się strasznie wolno, ale gdy w końcu postawiłem kubek z tym napojem przed Harrym, ten uśmiechnął się do mnie delikatnie.
Siedzieliśmy razem w ciszy, po co słowa, i myśleliśmy nad tym co teraz będzie. Nie wolno nam się załamać,trzeba po prostu COŚ zrobić. Pytanie brzmiało: co?
- Co teraz? Zaciągniemy go do lekarza? - Spytał Harry, odstawiając do połowy opróżniony kubek. Zerknąłem na niego ponownie zanurzając swoje wargi w kofeinie.
- To nie wypali. - Odparłem. - Na każdą wzmiankę o lekarzach robi się nerwowy, a o 'wujku' nie wspominając. Jego największym argumentem jest to, że gdyby ktoś mi kazał wybierać między ubezwłasnowolnieniem w szpitalu, a muzyką co bym wybrał... Tracimy go z każdą godziną, z każdą minutą i sekundą co raz bardziej. On zostawia nas, opuszcza mnie, a ja nie mogę tego znieść, wiesz? Mógłbym oddać wszystko, by zatrzymać go przy sobie...Nic go nie uratuje, wiesz o tym, prawda? - Spytałem głosem bez emocji. To wszystko mnie przerastało. Harry spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem, a po chwili przytulał mnie z całych sił, a ja jak największy słabeusz zacząłem płakać nad całą tą sytuacją. Mam dość, to tylko zły sen, z którego niedługo się obudzę, prawda?
Nie wiem kto zarzucił pomysłem, ale w pewnym momencie siedzieliśmy w jednej z wielu garderób i ubieraliśmy się na kolejny występ, który miał rozpocząć promocję najnowszej naszej płyty. Ale gdzie ta radość, skoro i tak niedługo nas, jako zespołu nie będzie. Tracąc jednego członka nie damy radę żyć jak One Direction. Przecież to absurd jakiś. Jesteśmy czterema Brytyjczykami i jedynym Irlandczykiem. I właśnie to nas czyni wyjątkowymi.
Nienawidzę mieć czarnych myśli w głowie, to tylko mnie niszczy w sposób, który nie mogę opanować. Uśmiecham cię, ale ciągle spoglądam na Nialla, który wygląda jakby zaraz miał zemdleć. Założyłem do końca marynarkę i podszedłem do chłopaka, delikatnie dotykając go za ramię. Podniósł na mnie swoje oczy, które na myśl przywodziły mi błękitne niebo o poranku latem. Z tej perspektywy, gdy to ja nad nim górowałem, wyglądał zupełnie jak zrzucony Anioł, a przecież nadal był sobą, prawda?
- Jak się czujesz? - Spytałem siadając obok niego. Automatycznie przytuliłem go do siebie, a jego głowa znalazła dogodne miejsca w zagłębieniu mojej szyi. Jak dla mnie mogliśmy tak siedzieć do końca świata, ważne było to, że miałem jego ciało obok siebie.
- Czuję się... dobrze. - Odparł cicho i powoli, jakby każdy szybszy i głośniejszy odgłos miałby go zranić.
- Nialler, słoneczko, nadal nie umiesz kłamać, więc powtórzę jeszcze raz: jak się czujesz? - Spytałem delikatnie kręcąc kółeczka na jego lewym biodrze. Miałem chyba jakieś zboczenia na punkcie jego bioder i kręcenia kółeczek, naprawdę. Jednak wiedziałam, że to mu się podoba i nie boli go, a to najważniejsze, prawda?
- Dobrze, naprawdę. - Jego głos starał się mnie przekonać, ale ja i tak wiedziałem swoje. Czuł się źle, a mimo to nie pozwoliłby na odwołanie koncertu. To jego życie, prawda? Zbyt dużo retorycznych pytań ostatnio mam w głowie, zdecydowanie.
- Niech ci będzie, idziemy? - Spytałem reszty i szybko spojrzałem, zę żaden z nas nie wyglądał dobrze. Jednak najgorzej prezentował się Horan i jego aura, która sugerowała, że coś jest nie tak.
Harry wraz z Louisem, wstali ze swoich foteli, a Liam po raz ostatni biorąc głęboki oddech kiwnął twierdząco głową. To będzie jeden z tych koncertów, które mogę zwiastować potężną klapę. Nawet nasze stylistki, gdy szykowały Nialla pytały się czy on dobrze się czuje. Co on odpowiadał "Jestem zmęczony, po prostu nie mogę spać". Mam to samo, bo zamartwiam się o niego, powoli godząc się z myślą, że mogę go stracić. Tego chyba nie zniósłbym, naprawdę.
Mówią, że jestem bez serca, ale to największa bujda jaką słyszałem. Kocham tego małego Irlandczyka na swój pokręcony, Malikowy, sposób. Tylko on wie jaki jestem naprawdę, i jak mnie ogarnąć gdy jest mi smutno czy źle. A co najważniejsze, nikt nie może, po za mną czy chłopakami (którzy jeszcze nie wiedzą co się dzieje między mną a blondynkiem) nie powinien wiedzieć. Naprawdę, to może źle się skończyć, a przecież teraz i tak nie mamy lekko, prawda? Szczególnie Horan, ma przechlapane. Nie rozumiałem, i nigdy nie zrozumiem, ludzi którzy mówią, że on do nas nie pasuje, że jest ohydny... Liczy się wnętrze, a on posiada takie 'coś' w sobie, gdzie niejeden archanioł by mu pozazdrościł tego, serio.
Pewnie się powtarzam, ale inaczej nie umiem. Moje myśli są przepełnione Niallem i całą jego osobą. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie u uśmiechnęliśmy się delikatnie do każdego. Czas zacząć nasze kolejne show.
Nie czułem się dobrze. Czułem się kurewsko źle. Było mi słabo, niedobrze i duszno, ledwo mówiłem czy oddychałem, nienawidziłem takich dni. Jednak nie mogłem pozwolić by przeze mnie koncert i początek prezentacji płyty poszedł się kochać do lasu. Zacisnąłem zęby i starałem się opanować swój oddech. Kontrola oddech podczas występu to najważniejsza rzecz, zaraz po choreografii, a takowej jak zawsze nie mieliśmy.Jedyne oględnie wytłumaczone co gdzie i kiedy i do której kamery mamy się zwrócić. Nic trudnego.
W garderobie było najgorzej, chcieli mnie tam zostawić, ale uparłem się. Muzyka to moje życie, inaczej nie umiem funkcjonować. Szybko ustawiliśmy się w "szyku bojowym" jak to mawiali niektórzy. Pierwsze dźwięki sygnalizujące początek 'Kiss You'.
Poprawiłem kołnierzyk czując się, jakbym za chwilę miał paść nieprzytomny. Kręciło mi się w głowie i tylko ostatkiem sił kojarzyłem, że teraz śpiewamy refren. Robiłem wszystko automatycznie, czułem się coraz słabiej, chyba traciłem grunt pod nogami. Widziałam, jak chłopaki ciągle na mnie spoglądają, a mimo to nadal to ciągnąłem, więc i oni szli za moim przykładem...
- ...Come on, come over here, yeah... - wyśpiewał Zayn, więc wiedziałem, że teraz moja kolej. Dam radę. Muszę dać, prawda?
- ... Oh, I just wanna show you off to all of my friends... - przełknąłem ślinę, zgubiłem się chyba w melodii, a mimo to dalej szedłem z tekstem. - ...Making them drool on their chin-... Zayn... - wyszeptałem ostatnią resztką sił spoglądając na przerażonego Malika, a po chwili straciłem kontakt ze światem. Zemdlałem?
- NIALLER! - wydarłem się gdy zobaczyłem go upadającego na scenę. Muzyka ucichła, a nawet fanki na chwilę się zamknęły i się nie odzywały. - Nie, nie, nie... Nialler, kurwa, otwórz oczy! Nialler, proszę... - Szeptałem cicho do niego klęcząc przy jego ciele, dotykałem go starałem się ocucić, ale nawet nie wiedziałem, czy Niall żyje, oddycha czy co. - Nialler, ty chuju jeden, lepiej otwórz te oczy - warczałem, walcząc ze łzami, które uparcie cisnęły mi się do oczu.
Nie wiem co dalej się stało, widziałem wszystko w zwolnionym filmie. Liam mnie odciągał, Harry i Louis stali obok i trzęsły im się ramiona, a fanki, które ciągle były za naszymi plecami zaczęły krzyczeć i pytać się 'co się stało?!'. Na Allaha, co was to obchodzi?! Czułem się jak w febrze, widziałem jedynie dwóch medyków, którzy zawsze z nami jeździli, bo bądźmy szczerzy, jesteśmy młodymi facetami i drobne wypadki to nasza specjalność.
- ZOSTAWCIE GO, NIE DOTYKAJCIE MOJEGO NIALLERA - krzyczałem, pieprząc to, ze moja reputacja i tak już legła w gruzach. Oni go wzięli między sobą i zaczęli wynosić, a ja wyrwałem się z uścisku Payne'a i pobiegłem za nimi. W dupie miałem fanki, które wpadły w histerię, chłopaków, którzy stali tam oniemieli, liczył się t y l k o Niall i jego utrata przytomności.
Nie wiem jak to się stało, ale po chwili siedziałem obok niego, a Horan leżał na małej kanapie, która czasem robiła nam za miejsce do walnięcia sobie drzemki, czy coś. Trzymałem go za rękę, błagając go by otworzył oczy, jednak ten dupek nic sobie z tego nie robił.
- Nialler, kurwa, obiecałeś, że mnie nie zostawisz, słyszysz? Otwórz ten swój przeklęty ocean, no! Dalej, wiem, że umiesz, proszę, błagam, Nialler... - gadałem całkowicie bez sensu. Usłyszałem tylko jak medycy mówią coś o solach trzeźwiących, i że za chwile z tego wyjdzie. Kurwa, nie, jesteście w błędzie, on z tego nie wyjdzie...
Nie wiem ile siedziałem tak przy nim trzymając go za rękę, ale w momencie gdy zaczął odzyskiwać przytomność byłbym w stanie polecieć na księżyc w tę i z powrotem z tej radości!
- NIALLER, TY ŻYJESZ! - Wydarłem się i zacząłem obsypywać jego twarz małymi pocałunkami. Spojrzał na mnie takim pustym wzrokiem, a po chwili musiałem złapać ostrość i spojrzał na mnie uśmiechając się blado.
- Póki co żyję...
- ... i nie waż mi się umierać, bo nawet w piekle się ode mnie nie uwolnisz, słoneczko... - wyszeptałem, a po chwili pocałowałem jego usta delikatnie. W jego oczach pojawił się slaby błysk radości, a ja poczułem się lepiej. Naprawdę, jestem gotowy poświęcić WSZYSTKO byleby tylko Nialler mógł wyjść z tego.
Nialler zemdlał O.o
OdpowiedzUsuńIle się w tym dzieję, oficjalnie jeśli Niall umrze na końcu to Cie znajde i zabije! (tak to jest groźba)
Rozdział świetny jak zawsze, czekam na następny ;3
@Zaawsze_Spoko
Ps. Super szablon
Mycha, ja nie umiem pisać komentarzy, kurna, noooo! Nie wiem co napisać... To jeden z piękniejszych rozdziałów jakie kiedykolwiek przeczytałam, naprawdę, a przeczytałam ich od cholery, dobrze o tym wiesz. Moje ziallowe serducho ma teraz zawał (kolejny), ale tym razem nie wiem czy go przeżyję. Jak zabijesz mi Niallera, to będzie koniec naszej znajomości, nie żartuję! Nawet nie wiesz jak ja kocham to opowiadanie...
OdpowiedzUsuń*to ja w tym momencie: http://24.media.tumblr.com/d71ef319bf251428d197fdbc04a3e5a3/tumblr_mheocyBDNA1r5n1ito4_250.jpg*
Kocham Cię, Mycha <3
@PsychoVicky
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że mam przy sobie kawę orzechową, inaczej znienawidziłabym cię z całego swojego fetishowego serduszka. A wiesz, że tak potrafię. Anyway, rozdział jest cudowny. Wiesz o tym, więc w sumie nie wiem po co ci to piszę. Kocham taką melancholię u ciebie <33 Weny myszeczko <3
OdpowiedzUsuńJapierdziele...
OdpowiedzUsuńBoze, biedny Nialler.
Nie no jakas jedna wielka masakra.
Niall nie moze umrzec.
Ja to wiem, ty to wiesz, wszyscy to wiedza...
Wiec kuzwa on nie moze umrzec, bo chyba sie zalamie.
Blagam kochana wez zrob z tego happy end.
Czytajac ten ostatni fragment, mialam lzy w oczach i panika mnie ogarnela.
Wiem, ze czytalas mojego bloga, wiec zapraszam na 21 rozdzial na www.one-direction-ziall.blogspot.com
Moje (i Zayna). słoneczko. Niall.
OdpowiedzUsuńJaki biedaczek, aż mi się łzy cisły do oczu. I Zayn, całkiem poważny, don't leave me alone, don't leave me alone.
On nie może umrzeć. Nie umrze, prawda? Nie zrobi nam tego. Proszę. Błagam. I te uczucia Malika, jego krzyki, lamenty. Każdy, ale nie jego sunshine. Każdy...
I muszę przyznać, że nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, gdy Zayn wyzywał Niallera od chujów, byle ten się obudził, haha. To ci się udało.
Kochana, pisz szybciej, bo nie mogę się doczekać!
Forever #1 fan, @reedcloud. <3 xx
wszystko tylko nie to! Nialler nie może umrzeć! nie może, kurczę, nie może! on nie może zostawić ani rodziny ani przyjaciół ani Zayna 0 własnej miłości! proszę Cię, spraw by Niall wyzdrowiał i nie opuszczał swych bliskich!
OdpowiedzUsuńmusiałam przeczytać dwa razy, by na spokojnie to do mnie dotarło, ale i tak nie jestem spokojna! a jeszcze jak przeczytałam, że on zemdlał, to zatrzymałam się na tym i nie chciałam czytać dalej, bo już myślałam, że on.. nie, nie! to nawet mi przez klawiaturę nie przejdzie!
uwielbiam Cię! nie mogę doczekać się kolejnego tak rewelacyjnego rozdziału! ;**
@JLS_GotMyLove
... brak słów nie wiem co napisać, mnóstwo myśli ... przeżyje? umrze? co z Zaynem ? z rodziną? z fanami? z chłopakami? no po prostu chyba pozostało mi czekać na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńO mój Boże Kochany, serce mi omało nie stanęło, kiedy Nialler zasłabł. Błagam i będę tak Cię błagać cały czas-niech Niall przeżyje! Nie no, ryczę przez opowiadanie, ZNOWU. ;_; Ahh, Zayn to cud, miód i orzeszki! Jest tak zajebiście troskliwy w stosunku do Blondynka...
OdpowiedzUsuńDziękuję, że piszesz. Naprawdę. Kocham Twoje dzieła. Jeszcze raz dziękuję, życzę dużo weny oraz powodzenia na studiach. :) xxxxx
@LouLightMyWorld
Dziewczyno, nie masz pojęcia, co ze mną robisz! Rozdział świetny jak zawsze, masz ogromy talent i potrafisz wzbudzić w nas tyle emocji! Nawet nie wiem, co napisać, bo nie umiem zebrać myśli. Występ, Niall mdleje, spanikowany Malik... mam tylko jedną prośbę: nie uśmiercaj mi Niallera! Chyba nam tego nie zrobisz?! Uwialbiam cię, naprawdę. Kocham tego bloga, to opowiadanie... czekam na kolejny rozdział! xx
OdpowiedzUsuńtpadjpamxtjdmxpjadxhdntjm ja chce już następny *______*
OdpowiedzUsuńkochamciękochamciękochamcię dvnsgmkdjghkjsbgmfsdhjgbfkfdbkfd następny :*:*:*:*
OdpowiedzUsuńRozdział cudny ! Miałam dosłownie łzy w oczach i jak uśmiercisz Niall'a to chyba się załamie i będziesz finansować mojego terapeutę ! (:P) .
OdpowiedzUsuńCodziennie patrzyłam czy jest nowy rozdział tak samo jak dziś myślałam , że się rozczaruję a tu niespodzianka , sprawiłaś że mój dzień stał się lepszy tak wspaniałym rozdziałem . Czekam z niecierpliwością na kolejne
Boziu, tak naszpikowałaś ten rozdział emocjami, że myślałam, iż nie uda mi się uspokoić... Cudownie to wszystko opisałaś.
OdpowiedzUsuńSama już nie wiem, co myśleć - z jednej strony boję się czytać kolejne rozdziały, bo umieram za każdym razem, gdy Niallowi się pogarsza, a z drugiej wciąż liczę na jakiś cud... Przyznam ci się, że zanim zaczęłam czytać, to zerknęłam na końcówkę. Nie wiem, czy dałabym radę, gdybym dowiedziała się, że umarł....
Ostatnio zrobiłam sobie przerwę od wszystkich opowiadań, gdzie istnieje spora szansa, że autorki złamią mi serce... Za dużo problemów mam w prawdziwym życiu, by się jeszcze dobijać. No ale ty długo nie pisałaś - musiałam zerknąć :)
Z niecierpliwością i lękiem czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego...
@KateStylees
Myślę, że najlepszym komentarzem do tego odcinka są moje łzy... Słowa gdzieś uciekły i nie potrafią złożyć żadnego porządnego zdania, które uchwyciłoby mój zachwyt tym odcinkiem.
OdpowiedzUsuńBoję się o Nialla (jak każdy), a miłość Zayna jest taka piękna. Masz taki dar, który sprawia, że człowiek potrafi wczuć się w rolę bohatera i przeżywa z nim tą troskę, strach... Kiedy Niall zemdlał serce mi na moment stanęło.
Tak, jak Zayn, nie chcę, aby Irlandczyk umarł...
Piszesz cudownie. ♥
Nie mam słów żeby opisać to co teraz czuję, aż płakać mi się chce bo to jak Niall i Zayn się kochają to jest takie piękne...kocham twoje opowiadanie, ty tak świetnie potrafisz opisywać emocje, zazdroszczę Ci tego, naprawdę. Kocham, kocham, kocham jedyne co mogę powiedzieć bo mój mózg to teraz papka przez Ciebie i nie mogę wymyślić czegoś bardziej orginalnego. Czekam z niecierpliwością na następny ♥
OdpowiedzUsuńBoże już myślałam że to koniec ale jednak nie... Niall się obudził i mam nadzieję że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się! Najnormalniej w świecie płaczę jak bóbr! Nienawidzę Cię, wiesz?!
OdpowiedzUsuńCholera jasna!
Chwila, muszę opanować swoje emocje..
Już.
Przeczytałam wcześniejsze rozdziały dawno, dawno temu, ale nigdy nie komentowałam.. -.-
I mimo, że prosiłaś, ja nadal nie komentowałam!
Ale dziś.. Coś się zmieniło i chyba już zawsze będę komentować.. Bo obok tego nie da się przejść, tak - OBOJĘTNIE!
Punkt kulminacyjny - Niall mdleje!
Ostatnie słowo : Zayn!
A ja ryczę, wszystko się zamazuje i nie potrafię czytać dalej. Gdzieś tam w głowie "nie no, Niall, jaja sobie robisz czy jak?"
Ale to nie są jaja.. On umiera, a ja tego nie chcę! ;(
Osobiście nie wyobrażam sobie ostatniego rozdziału! Przecież umrę chyba z nim, na miejscu, przed laptopem.
No chyba że.. ;> Niall nie umrze! O tak, tak, tak! Takie moje skryte marzenie!
Ale tylko Ty wiesz jak będzie,
Jesteś niesamowita, ale to pewnie już wiesz.. Tekst oklepany jak każdy inny, ale co tu więcej dodać?
Życzę Ci dużo, dużo weny! Niech Cię nigdy nie opuszcza!
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam gorąco!! ;**
przepraszam, ale nie jestem w stanie napisać czegoś sensownego. poprosiłaś o zostawianie komentarza, więc takowy dodaje. wybacz, ale gorączka robi swoje...
OdpowiedzUsuńnaprawdę bardzo podoba mi się ten rozdział... jest chyba najsłodszym rozdziałem pod Słońcem... Poważnie;)
Kurwa, to bezsensu.
Po prostu bardzo mi się podoba...
wenyxx
Jeszcze chyba nigdy tak nie miałam. Rozpacz, smutek, strach ale kurde, śmiałam się z tej sytuacji! Nasz kochany Niall nie może umrzeć. Słyszysz? Nie polecam go uśmiercać, bo widzę że nie jestem jedyna która życzy mu zdrowia. Muszę powiedzieć, że zaskoczyłaś mnie, jak na swoje "lenistwo i brak weny". To co napisałaś było, jest naprawdę niesamowite. Twój styl pisania jest zaskakujący. Kocham te wątki o Ziallu. Są takie słodkie. Pisz, pisz, i nie przerywaj. Uwielbiam cię. <333
OdpowiedzUsuńKURWA NIE !!! NIE NIALL , on nie może umrzeć rozumiesz. Nie może zostawić Malika, chłopaków, fanów ;c proszę, on musi żyć... płacze jak małe dziecko które nie dostało ulubionej zabawki... nie umiem się normalnie wypowiedzieć, tak długo czekałam na ten rozdział, i teraz czekam na kolejny ;c NIALL MUSISZ ŻYĆ ROZUMIESZ !? @pioneczek
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zresztą jak wszystkie. Błagam uzdrów jakoś Niall'a! Nie wiem jak, czary, magia? Nie wiem, ale on nie może umrzeć! Wtedy się popłaczę i tyle :c
OdpowiedzUsuńMały komentarz ^^ . A tak serio jestem z Tobą na tym blogu dokładnie o pierwszego rozdziału i przeżywam wszystkie wydarzenia razem z bohaterami, opisujesz naprawdę niesamowicie i zazdroszczę Ci takiego talentu, pozdrawiam :) / k.
OdpowiedzUsuńHmm... Teraz się zastanawiam co napisać.
OdpowiedzUsuńCzy coś nie miłego, bo twoja historia kręci się na tym, że Niall jest chory.
Czy coś miłego, bo świetnie piszesz i bardzo lubię to opowiadanie.
Cóż... Może trochę pomieszam. Nie lubię cię... Jak możesz to robić chłopakom? Ok. Jakoś się z tym godziłam, ale no kurcze on tu zemdlał. Przerażony Zayn wykrzyczał światu, że Niall jest jego.
Normalnie nie lubię cię za to. :D
Ale nie mogę zaprzeczyć, że dobrze piszesz i strasznie lubię tą historię.
Biedny Niall... Nie dość, że umiera to jeszcze teraz ma świadomość, że jest kochany. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby dla niego, gdyby o tym nie wiedział. Tak jak napisałaś na początku. Przecież teraz jeszcze trudniej będzie mu odejść ze świata wiedząc, że jego miłość jest odwzajemniona.
Biedny też Zayn. Kocha go, a musi oglądać jak cierpi.
Ogólnie biedni chłopcy. Nie wyobrażam sobie co muszą czuć patrząc na blondyna, a myśląc, że za niedługo go nie będzie.
To musi być straszne...
<3!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAwwwww, ostatnie słowo Nialla - ZAYN! Już myślałam, że on umiera, już łzy stanęły mi za oczami, a tu nagle okazało się, że on tylko zemdlał! Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego powodu ucieszyłam! No, ale Niallerowi zostało już strasznie mało czasu, tu na ziemi, obok swojej miłości, lub R A Z E M ze swoją miłością... Chciałabym mieć tak ogromny talent jak ty... Jesteś cudowna !
OdpowiedzUsuńoh.
OdpowiedzUsuńte opowiadanie jest pełne miłości, smutku, troski i żalu.
moje miękkie serce nie zniesie tego długo...
i ten moment, gdy Niall zemdlał. wstrzymałam oddech.
oh, Ziall.
oh, Ty.
oh, ja... XD
lepiej skończę.
czekam na kolejny, życzę weny ;> !
Tak. To zdecydowanie najpiękniejsza rzecz na świecie. I to "Zayn" to było takie ...zaparło mi dech. Nie wierzę,jak Ty to robisz? Oczarowałaś tym opowiadaniem wiele osób,a przecież ono jest takie niewyobrażalnie smutne. Niall umiera. Dowiaduje się,że jego miłość jest odwzajemniona. Teraz z jego ciałem umiera także dusza,bo nie chce tracić tej miłości. Tego pięknego podzielonego uczucia do Zayna. Tak bym to ujęła w kilku słowach.
OdpowiedzUsuńDobra koniec pieprzenia głupot ,bo i tak pewnie nikogo nie obchodzi co tu piszę,ale to powiadanie niesamowicie mnie pochłonęło,jak napisałam na początku,nie wiem jak to robisz,ale mnie naucz. To coś cudownego. Przelewasz swój pomysł,wydaje się ,że tak lekko do naszych głów,a my płaczemy,śmiejemy się,przeżywamy razem z chłopcami. Powiem Ci,że nie na wszystkie opowiadania tak reaguję. Tylko na Twoje,bo jest wyjątkowe.
Dobrze. Skończyła swój wywód. Dziękuję za uwagę. Tylko jeszcze jedno,a mianowicie : Kocham Cię ! ♥
Tak to było płytkie,nieważne.
Czekam na następny rozdział,pewnie równie niesamowity,co reszta :3
Czesc, przeczytalam Twoje opowiadanie i jestem pod wrazenien Twojego talentu. Po prostu sie zakochalam. I nie wiem co planujesz na koniec, ale ja i tak bede to kochac. Nawet jesli Niall umrze. Nie da sie nie kochac Ciebie jak i tego opowiadania. Lots of love sweetie.xxx
OdpowiedzUsuńO drugiej w nocy tak sobie pomyślałam, że może w końcu coś dodałaś no i mile się zaskoczyłam. Ale do rzeczy. Jak Niall umrze to nie wiem jeszcze co Ci zrobię, ale wszystko co wymyslę bedzie prowadzić do śmierci, serio ;p
OdpowiedzUsuńTroszkę przeraziła mnie ta akcja jak Niall zemdlał, aż oczy mi sie spociły.
Wiesz że Cię uwielbiam? Oczywiście, że wiesz. I wiesz też, że chcę już następny. ;o
Weny, weny i jeszcze raz weny. I też czasu na naukę i na nas, Twoich oddanych czytelników <3
@olcikx
O BOŻE. BOŻE. O KURWA.
OdpowiedzUsuńodzyskałam siły i jestem w stanie skomentować ten PRZEZAJEBISTY rozdział. Jeju, ja się będę chyba do końca życia jarac tym opowiadaniem. Boże, Niall zemdlał. Jezu. A Malik był przy nim. Jasny chuj, to jest piękne. Aż zaczęłam kląć na potęgę. Znowu. Przez Ciebie i tą zajebistość w rozdziale. Eh. W skrócie. KOCHAM TEN ROZDZIAŁ < 3 I CIEBIE TEŻ < 3 życzę weny, pozdrawiam ~ ada. PS. nie pamiętam hasła, dlatego z anonima (:
OESU, KOCHAM CIĘ *.* Ale jak Nialler umrze to też, nawet w piekle, się ode mnie nie uwolnisz :D
OdpowiedzUsuńNo cudowny jak zawsze. *,*
OdpowiedzUsuńZgłosiłam cię do The Versatile Blogger Award. Wiecej u mnie:
one-direction-new-story.blog.onet.pl :) x
CUDOWNE, REWELACJA ! ♥ SZYBKO DAJ NEXT <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. jest już drugi rozdział <3
love-is-escape.blogspot.com
gherihgiguberhosbrthoehv o.O to jest................... WOW! Piękne, to w jaki sposób wszystko opisujesz. Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem. To jest świetne,mam tylko nadzieję, że nie uśmiercisz Nialla ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie http://you-are-my-own-drug.blogspot.com/
Uwielbiam *-* . Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, boże są tacy słodcy.. Uwielbiam Zialla <3 Jeżeli on umrze... Pobaw się w Boga i go zmartwychwstań ! :D
OdpowiedzUsuń+ Jeżeli miałabyś czas, bardzo proszę o ocenę mojego pierwszego opowiadania ( w sumie prologu ) Liczę się z opiniami zdolnych autorek, z góry dziękuję i przepraszam za spam ( *le ja spamer ! ), adres bloga : breathless-ziall.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny, Arbbuz xoxo
BOŻE NIE JESTEM ZIALL SHIPPER ALE TWÓJ BLOG TO COŚ NIESAMOWITEGO *-* I MAM PROŚBĘ.. MOGŁABYŚ MNIE INFORMOWAĆ O NOWYCH ROZDZIAŁACH? PROOSZE XD MÓJ TT: @edzio_wiertara XD
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, że ja nie płaczę, a te ślady na moich policzkach to tylko woda... Ja po prostu nie płaczę, okej?... Jeden z wielu powodów, dla którego nie lubię być jedyną wrażliwą osobą w swoim otoczeniu...
OdpowiedzUsuńRozdział, jak i całe opowiadanie jest niesamowite. Wywołujesz płacz, uśmiech, przywołujesz zdrowy rozsądek. Uwielbiam cię za to, jesteś niesamowita. I nawet jeżeli masz hejterów - nie patrz na nich. To co robisz jest niesamowite. Twój Ziall jest niesamowity. Ich przemyślenia. To naprawdę cudowne, że godzisz naukę, szkołę, pisanie bloga i jeszcze odpowiadanie na pytania. Z resztą, to opowiadanie mnie uczy, co mnie zadziwia. Ale to co ty tworzysz jest piękne, dlatego też chwalę, uwielbiam, obserwuję, niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Powodzenia w dalszym pisaniu, brnij przed siebie i nie patrz na krytykę!
I nie, ja wcale a wcale nie płaczę...
Niesamowite <33 Czekam na następny rozdział... Ziall Shipper :D
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent! Zajrzałam dziś do ciebie i przeczytałam wszystkie rozdziały od początku! Jesteś niesamowita, a dzięki tobie pokochałam Ziall'a! Ich miłość można nazwać toksyczną i to jest coś cudownego! :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie. Piszę imaginy. Dopiero zaczynam więc potrzebuję opinii kogoś doświadczonego :)
Stwierdzam to opowiadanie jest niesamowite, jedno z najlepszych opowiadan o Ziallu, az chce sie czytac. Masz ogromnym talent do napisania czegos takiego. Z niecerpliwoscia czekam na kolejny rozdzial. Pozdrawiam @TouchAndBelieve (:
OdpowiedzUsuńJEJ ale tutaj ładnie *.* Zapraszam do siebie ; *
OdpowiedzUsuńPS. Obserwuję :)
Booze kiedy noowy ?!?!
OdpowiedzUsuńzgon o.o
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona. Doprowadziłaś mnie do płaczu. Naprawdę, twoje opowiadanie wydaje się być takie... prawdziwe. Chwyta za serce. Naprawdę. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci weny. I oczywiście czekam z niecierpliwością na nowy rodział :)
OdpowiedzUsuńPrzecudowny rozdział, czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńhttp://bemyinspiraation.blogspot.com/ - Zapraszam do siebie na PROLOG :)
[SPAM][FF1D]LARRY STYLINSON. Po niespodziewanej śmierci Harry’ego, w życiu Louisa zmienia się praktycznie wszystko. Tomlinson wyjeżdża do rodzinnego Doncaster by pogrążyć się w bólu. Jednak wizyta starego przyjaciela wszystko zmienia. Louis powraca do Londynu, by znów zamieszkać z przyjaciółmi. Tego samego dnia, po raz pierwszy dostaje tajemniczy list.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam, a jeśli się spodoba, proszę o szczerą opinię. xx
http://ps-i--love-you.blogspot.com/
Jak Niall umrze to się załamię..;c Proszę dodaj już nowy :)
OdpowiedzUsuńProszę, kontynuuj tego bloga, bo nie wytrzymam!
OdpowiedzUsuńChciałaś mnie zabić?! Myślałam że Naill zginie.Rozdziały piszesz zajebiste.Błagam cię pisz dalej bo jak nie to ja zginę zamiast Nailla.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jula:)