Prezentuję Wam "radosną twórczość", którą pisałam na przełomie nocy i dnia. Shot nie ma związku z Ziallem, tak więc bez obaw i... nie bierzcie mnie, za jakiegoś psychopatę czy coś, dobrze? Po prostu musiałam się... wyładować. Lirry, czyli połączenie Liama i Harry'ego. Cały 'utwór' dedykuję jedynemu i niepowtarzalnemu Precelkowi, kochana chilluj się razem ze swoim psychopatą. Zakończenie jest otwarte, nie będzie kolejnej części...
Enjoy!
Time
for tea
Rozejrzałem się dyskretnie po pokoju przyjaciela.
Zdecydowanie panowały tu stonowane kolory, a na ścianach wisiały
nawet obrazki święte. To była właśnie jedna z nielicznych cech
Harolda, która uwielbiałem. Był stuprocentowym katolickim
chłopakiem, który co tydzień szedł na mszę świętą do kościoła
świętego Patrica, na drugim końcu jego ulicy.
- Mogę się dowiedzieć, czemu zawdzięczam tę przyjemność siedzenia w twoim sanktuarium? - Zaśmiałem się wypowiadając te słowa. Styles uśmiechnął się kącikiem ust, ale nic mi nie odpowiedział.
Przyjrzałem się jego profilowi. Delikatnie wygięte brwi w delikatne łuki, jakby skrzydła wysoko lotnych ptaków. Niesamowite, szmaragdowe, błyszczące oczy, które były głęboko osadzone w czaszce, dodawały mu uroku. Jego głowa była otoczona masą kędziorków, których szczerze nienawidził, ale nie wszystkim można dogodzić, prawda? I ten śliczny uśmiech, a przy nim te urocze dołeczki w policzkach. Zdecydowanie był przystojnym mężczyzną, i na pewno nie jednej pannie złamał serce. Jak to mówi moja Danielle, że "grzeczni chłopcy są nudni, dziewczyny bardziej pragną takiego bad boy'a jakim jest właśnie Twój przyjaciel. Ale bez obaw kochanie, wolę ciebie od jakiegoś pospolitego dupka". Urocza z niej kobieta. I jest absolutnie moja.
- Nie bądź taki, powiedz mi dlaczego zaprosiłeś mnie! - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej na widok jego zagadkowej miny.
- Mogę się dowiedzieć, czemu zawdzięczam tę przyjemność siedzenia w twoim sanktuarium? - Zaśmiałem się wypowiadając te słowa. Styles uśmiechnął się kącikiem ust, ale nic mi nie odpowiedział.
Przyjrzałem się jego profilowi. Delikatnie wygięte brwi w delikatne łuki, jakby skrzydła wysoko lotnych ptaków. Niesamowite, szmaragdowe, błyszczące oczy, które były głęboko osadzone w czaszce, dodawały mu uroku. Jego głowa była otoczona masą kędziorków, których szczerze nienawidził, ale nie wszystkim można dogodzić, prawda? I ten śliczny uśmiech, a przy nim te urocze dołeczki w policzkach. Zdecydowanie był przystojnym mężczyzną, i na pewno nie jednej pannie złamał serce. Jak to mówi moja Danielle, że "grzeczni chłopcy są nudni, dziewczyny bardziej pragną takiego bad boy'a jakim jest właśnie Twój przyjaciel. Ale bez obaw kochanie, wolę ciebie od jakiegoś pospolitego dupka". Urocza z niej kobieta. I jest absolutnie moja.
- Nie bądź taki, powiedz mi dlaczego zaprosiłeś mnie! - Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej na widok jego zagadkowej miny.
Jego pogodny i spokojny styl bycia zdecydowanie mi
odpowiadał. Lubiłem z nim przebywać, bo dobrze wiedziałem, że
tylko jemu mogę zaufać. Niektórzy twierdzili, że jest flegmatykiem, ale to nieprawda. Harry zdecydowanie potrafił być
wybuchowy i impulsywny.
- Herbatki? - Usłyszałem jego zachrypnięty głos. Kiwnąłem głową na znak zgody. Lubię herbatę, jak każdy Brytyjczyk.
Harold nalał mi oraz sobie ciemnego płynu do filiżanek.
- Rozumiem, że jak zawsze nie chcesz mleka, prawda? - Ponownie usłyszałem jego cichy bas. Uśmiechnąłem się tak ze lada chwila mógłbym dostać szczękościsku.
- Jak Ty mnie znasz. - Odparłem spokojnie i cicho. Loczek zaśmiał się i usiadł na swoim miejscu. Ja natomiast podniosłem jedną z filiżanek, odchylając mały, prawy palec w bok, do ust tak bym mógł umoczyć, delikatnie wargi w ciemnym napoju. Uwielbiałem smak popołudniowej herbaty, jednak teraz coś mi przez chwilę nie pasowało, a potem... potem już nic nie pamiętam, bo otoczyła mnie ciemność.
- Herbatki? - Usłyszałem jego zachrypnięty głos. Kiwnąłem głową na znak zgody. Lubię herbatę, jak każdy Brytyjczyk.
Harold nalał mi oraz sobie ciemnego płynu do filiżanek.
- Rozumiem, że jak zawsze nie chcesz mleka, prawda? - Ponownie usłyszałem jego cichy bas. Uśmiechnąłem się tak ze lada chwila mógłbym dostać szczękościsku.
- Jak Ty mnie znasz. - Odparłem spokojnie i cicho. Loczek zaśmiał się i usiadł na swoim miejscu. Ja natomiast podniosłem jedną z filiżanek, odchylając mały, prawy palec w bok, do ust tak bym mógł umoczyć, delikatnie wargi w ciemnym napoju. Uwielbiałem smak popołudniowej herbaty, jednak teraz coś mi przez chwilę nie pasowało, a potem... potem już nic nie pamiętam, bo otoczyła mnie ciemność.
~*~
Mo-moja głowa. Kręci mi się w głowie, i czuję się
jakbym przespał całe swoje życie. Zacząłem mrugać oczami, ale
otaczała mnie wszechogarniająca ciemność. Nie pamiętam co
robiłem i dlaczego teraz siedzę na zimnym krześle z workiem na
twarzy. Chciałem poruszyć ręką, bym mógł zdjąć to coś z
twarzy, jednak poczułem, że ręce mam skrępowane jakimś sznurkiem
za plecami. Swoją drogą owe COŚ boleśnie wpijało mi się w
nadgarstki, a nie było to przyjemne. Nogi prawdopodobnie też miałem
ubezwłasnowolnione, co też okazało się prawdą.
Spokojnie Liam. To nic takiego. Pewnie ktoś chce zrobić Tobie mało przyjemny kawał. Wdech, i wydech, nie panikuj.
Powtarzałem sobie w myślach.
Grunt to zachować spokój.
Siedziałem w
ciszy wpatrując się w ciemność, która była wszędzie. Byłem tak
niesamowicie ospały, że nawet nie miałem siły racjonalnie myśleć.
Nie mam pojęcia jak długo tak siedziałem, ale jakiś czas później
usłyszałem rozsuwane drzwi, a po chwili kroki, które dudniły
głucho w przestrzeni i... cisza.
Nienawidzę ciszy, która mnie otacza. Denerwuje mnie
też to, że ktokolwiek tutaj jest, nie odzywa się. Jakby ten ktoś
chciał usłyszeć mój głos.
- Hej, możesz ściągnąć mi z głowy ten worek? - Spytałem na głos zachrypniętym głosem. Musiałem od dłuższego czasu nie używać gardła, bo miałem niesamowitą suchość w krtani. Moje struny głosowe drżały, a moim ciałem zaczynał rządzić strach i zdenerwowanie.
- Wiesz, że porwanie kogoś takiego jak ja może skończyć się dla ciebie, bardzo źle? Lepiej mnie wypuść i zapomnijmy o całej sprawie. - Mówiłem cicho, jakbym domyślał się, że ten ktoś jest tu blisko mnie.
Usłyszałem prychnięcie, a następnie głuchy odgłos chrupania. Ten ktoś jadł! Najspokojniej na świecie chrupał jakiś owoc, podczas gdy ja wierciłem się niespokojnie na krześle, a moim jedynym towarzyszem była ciemność i oprawca. No naprawdę niesamowite towarzystwo.
- Kimkolwiek jesteś, wypuść mnie! Co ci da to, ze mnie tu przetrzymujesz z workiem na twarzy? Jesteś tchórzem, bo nie chcesz widzieć mojej twarzy, tak? W dodatku milczysz, więc się boisz... Ale mi porywacz – zakpiłem na głos, nadal zachrypniętym głosem. I mimo, ze mówiłem ironicznie wewnątrz czułem jak zimny pot zaczyna mnie oblewać.
- Hej, możesz ściągnąć mi z głowy ten worek? - Spytałem na głos zachrypniętym głosem. Musiałem od dłuższego czasu nie używać gardła, bo miałem niesamowitą suchość w krtani. Moje struny głosowe drżały, a moim ciałem zaczynał rządzić strach i zdenerwowanie.
- Wiesz, że porwanie kogoś takiego jak ja może skończyć się dla ciebie, bardzo źle? Lepiej mnie wypuść i zapomnijmy o całej sprawie. - Mówiłem cicho, jakbym domyślał się, że ten ktoś jest tu blisko mnie.
Usłyszałem prychnięcie, a następnie głuchy odgłos chrupania. Ten ktoś jadł! Najspokojniej na świecie chrupał jakiś owoc, podczas gdy ja wierciłem się niespokojnie na krześle, a moim jedynym towarzyszem była ciemność i oprawca. No naprawdę niesamowite towarzystwo.
- Kimkolwiek jesteś, wypuść mnie! Co ci da to, ze mnie tu przetrzymujesz z workiem na twarzy? Jesteś tchórzem, bo nie chcesz widzieć mojej twarzy, tak? W dodatku milczysz, więc się boisz... Ale mi porywacz – zakpiłem na głos, nadal zachrypniętym głosem. I mimo, ze mówiłem ironicznie wewnątrz czułem jak zimny pot zaczyna mnie oblewać.
Nie wiem gdzie jestem.
Nie wiem kto znajduje się przede mną.
Nie mam pojęcia ile minut, godzin, dni, byłem
nieprzytomny.
Wiedziałem tylko
jedno – nie wyjdę korzystnie i cało z całego tego zajścia.
Czułem wewnętrznie, że skończy się to naprawdę negatywnie dla
mnie w końcowym rozrachunku. To było tak proste jak zadanie
matematyczne. Jeden plus jeden, zawsze wyjdzie dwa. Nie ma innej
opcji. Spokojnie Liam, ktoś po prostu robi ci okrutny
żart. Tak, to na pewno tak to
jest. To żart, to tylko żart.
Poczułem chłodny metal na klatce piersiowej. Świetnie. Byłem przywiązany do krzesła, z workiem na głowie w dodatku bez koszulki. Jakim cudem nie poczułem tego szybciej?! Poczułem znów zawrót głowy, ale pozostałem w pełni świadomy.
- Co-o Ty ro-o-obisz?! - Wyjąkałem przestraszonym tonem. Usłyszałem w odpowiedzi złośliwy rechot, ale nic po za tym. To takie irytujące!
Ktoś zaczął mi rysować wzroki zimnym ostrzem. Nóż. Przemknęło mi przez myśl. Przełknąłem ciężko ślinę, a po chwili usłyszałem wreszcie jego głos.
- Młody Payne się boi? - Mężczyzna zacmokał z niezadowoleniem, nadal jeżdżąc po mojej klatce piersiowej nożem. Ten głos. Ten niespotykany powolny ton, taka rzadko spotykana flegma, skąd ja go...
- Harry?! - Wysapałem ciężko, gdy po raz kolejny poczułem jak ostry przyrząd narusza mój naskórek. Usłyszałem cichy chichot, a po chwili szybkim ruchem zostałem pozbawiony worka. Jasność tego pomieszczenia mnie przeraziła, więc zacząłem mrugać szybko oczami, byleby przyzwyczaić się do otoczenia. Gdy tylko moje źrenice powróciły do swojej naturalnej wielkości, poczułem po raz kolejny zawroty głowy i następnie zwymiotowałem obok siebie. W przebłysku inteligencji odwróciłem głowę w prawo tak, żeby nie pobrudzić siebie.
Przyjrzałem się mojej własnej wydzielinie a następnie spojrzałem na swojego porywcza, którym rzeczywiście był Styles.
- Harry, co ty, kurwa, odpierdalasz?! - Wrzasnąłem ochrypłym głosem. Chciałem wrzasnąć, ale jedynie co wyszło mi to paskudny pisk, który nie dodał mi raczej odwagi.
Znów denerwujące milczenie i cmokanie przyjaciela. Przyjrzałem się jego twarzy, która, mimo tego, że kiedyś tak bliska, teraz wydawała się naprawdę obca. Przyglądał mi się z fanatycznym uśmiechem obracając w dłoni nóż, który był zakrwawiony. Opuściłem swój wzrok w dół i zobaczyłem, że cała moja klatka piersiowa jest brudna od brunatno-czerwonej krwi.
- Mały Liam przeklina? Och to nie ładnie z Twojej strony – Spokojny głos Stylesa, a także zimne ostrze na moim policzku doprowadzały mnie do nadwyrężenia nerwów.
Poczułem chłodny metal na klatce piersiowej. Świetnie. Byłem przywiązany do krzesła, z workiem na głowie w dodatku bez koszulki. Jakim cudem nie poczułem tego szybciej?! Poczułem znów zawrót głowy, ale pozostałem w pełni świadomy.
- Co-o Ty ro-o-obisz?! - Wyjąkałem przestraszonym tonem. Usłyszałem w odpowiedzi złośliwy rechot, ale nic po za tym. To takie irytujące!
Ktoś zaczął mi rysować wzroki zimnym ostrzem. Nóż. Przemknęło mi przez myśl. Przełknąłem ciężko ślinę, a po chwili usłyszałem wreszcie jego głos.
- Młody Payne się boi? - Mężczyzna zacmokał z niezadowoleniem, nadal jeżdżąc po mojej klatce piersiowej nożem. Ten głos. Ten niespotykany powolny ton, taka rzadko spotykana flegma, skąd ja go...
- Harry?! - Wysapałem ciężko, gdy po raz kolejny poczułem jak ostry przyrząd narusza mój naskórek. Usłyszałem cichy chichot, a po chwili szybkim ruchem zostałem pozbawiony worka. Jasność tego pomieszczenia mnie przeraziła, więc zacząłem mrugać szybko oczami, byleby przyzwyczaić się do otoczenia. Gdy tylko moje źrenice powróciły do swojej naturalnej wielkości, poczułem po raz kolejny zawroty głowy i następnie zwymiotowałem obok siebie. W przebłysku inteligencji odwróciłem głowę w prawo tak, żeby nie pobrudzić siebie.
Przyjrzałem się mojej własnej wydzielinie a następnie spojrzałem na swojego porywcza, którym rzeczywiście był Styles.
- Harry, co ty, kurwa, odpierdalasz?! - Wrzasnąłem ochrypłym głosem. Chciałem wrzasnąć, ale jedynie co wyszło mi to paskudny pisk, który nie dodał mi raczej odwagi.
Znów denerwujące milczenie i cmokanie przyjaciela. Przyjrzałem się jego twarzy, która, mimo tego, że kiedyś tak bliska, teraz wydawała się naprawdę obca. Przyglądał mi się z fanatycznym uśmiechem obracając w dłoni nóż, który był zakrwawiony. Opuściłem swój wzrok w dół i zobaczyłem, że cała moja klatka piersiowa jest brudna od brunatno-czerwonej krwi.
- Mały Liam przeklina? Och to nie ładnie z Twojej strony – Spokojny głos Stylesa, a także zimne ostrze na moim policzku doprowadzały mnie do nadwyrężenia nerwów.
Co. Tu. Się. Kurwa. Dzieje?!
- Harry...
- Ciii, spokojnie, Leeyum, nie umrzesz. - Powiedział cicho delikatnie głaszcząc mnie po policzku. Dzięki Bogu przeżyję. Ucieknę, zerwę kontakt z nim i zapadnę się pod ziemię... Psychopata to jakiś.
- Wypuść mnie. - Zająknąłem cicho, czując jak haniebne łzy cisną mi się do oczu. Cała klatka piersiowa mi krwawiła, przez co czułem się co raz słabszy, ale trzymałem się twardo.
Podniosłem wzrok na uśmiechniętego Styesa.
- Skarbie nie mogę cię wypuścić.
- Ale powiedziałeś, ze nie umrę...
- Owszem. - Przytaknął ruchem głowy Harry. - Ale nie nie sądzisz też, ze wypuszczę cię wolno, prawda? - Przejechał nożem po moim lewym barku, a następnie wbił ostrze w lewę ramię. Wrzasnąłem z bólu, czując się tak marnie żałosny. - Nie płacz, głuptasie, herbatki?
Nie mogłem nic powiedzieć, bo ciągle wrzeszczałem z bólu, gdyż ten psychopata pociągnął nożem w dół, rozrywając moją rękę na pół. Płakałem jak dziecko, z bólu i z świadomości, ze zginę. Nie przeżyję. A miałem tyle planów. Miałem oświadczyć się Danielle! No właśnie, miałem...
- Nie masz za grosz kultury Leeyum, wiesz? Zadałem ci pytanie! A Ty na nie nie odpowiedziałeś! W dodatku przeklinasz... Nie ładnie, bardzo nie ładnie... - zacmokał ponownie, a mi zrobiło się ciemno przed oczami.
- Ciii, spokojnie, Leeyum, nie umrzesz. - Powiedział cicho delikatnie głaszcząc mnie po policzku. Dzięki Bogu przeżyję. Ucieknę, zerwę kontakt z nim i zapadnę się pod ziemię... Psychopata to jakiś.
- Wypuść mnie. - Zająknąłem cicho, czując jak haniebne łzy cisną mi się do oczu. Cała klatka piersiowa mi krwawiła, przez co czułem się co raz słabszy, ale trzymałem się twardo.
Podniosłem wzrok na uśmiechniętego Styesa.
- Skarbie nie mogę cię wypuścić.
- Ale powiedziałeś, ze nie umrę...
- Owszem. - Przytaknął ruchem głowy Harry. - Ale nie nie sądzisz też, ze wypuszczę cię wolno, prawda? - Przejechał nożem po moim lewym barku, a następnie wbił ostrze w lewę ramię. Wrzasnąłem z bólu, czując się tak marnie żałosny. - Nie płacz, głuptasie, herbatki?
Nie mogłem nic powiedzieć, bo ciągle wrzeszczałem z bólu, gdyż ten psychopata pociągnął nożem w dół, rozrywając moją rękę na pół. Płakałem jak dziecko, z bólu i z świadomości, ze zginę. Nie przeżyję. A miałem tyle planów. Miałem oświadczyć się Danielle! No właśnie, miałem...
- Nie masz za grosz kultury Leeyum, wiesz? Zadałem ci pytanie! A Ty na nie nie odpowiedziałeś! W dodatku przeklinasz... Nie ładnie, bardzo nie ładnie... - zacmokał ponownie, a mi zrobiło się ciemno przed oczami.
- Nie będę nic pił, znów mnie czymś naćpasz –
Wyszeptałem cicho, czując się jakbym powoli tracił łączność
ze światem.
Usłyszałem śmiech Stylesa, ale nie miałem siły nic zrobić. Z oczu nadal płynęły mi łzy z bólu, a ten pierdolony psychopata się śmiał. Tylko, że nie była to radość wesoła, raczej taka która mrozi krew w żyłach. Śmiech godny psychopatycznego mordercy.
Usłyszałem śmiech Stylesa, ale nie miałem siły nic zrobić. Z oczu nadal płynęły mi łzy z bólu, a ten pierdolony psychopata się śmiał. Tylko, że nie była to radość wesoła, raczej taka która mrozi krew w żyłach. Śmiech godny psychopatycznego mordercy.
Znów
zacmokał, a ja poczułem, jak przystawia mi do ust coś do picia.
Herbata.
Nie,
nie chcę! Trzymał mocno moją szczękę tak bym nie mógł uronić
ani kropli bezcennego napoju. Ponownie czułem jak świat wiruje,
mimo, że miałem zamknięte oczy.
- Nigdy nie widziałem, żeby za dużo ketaminy komukolwiek zaszkodziło – Usłyszałem jego pomruk. Ponownie straciłem przytomność.
- Nigdy nie widziałem, żeby za dużo ketaminy komukolwiek zaszkodziło – Usłyszałem jego pomruk. Ponownie straciłem przytomność.
~*~
Przyjrzałem się badawczo bezwiednemu ciału przyjaciela. Westchnąłem rozdrażniony.
Nie traktowałem go jak przyjaciela, zdecydowanie, nie. Zabrałem się
do pracy, bo miałem niecałe piętnaście minut na zamontowanie
struny od fortepianu, jak i jego bezwiednego ciała, na tym
przyrządzeniu.
Gdy skończyłem robotę, pod jego nogi,
podpórki, tak by stał prosto i nie upadł. Zdaję sobie sprawę, że
jest to zbędna zabawa, ale uwielbiam ten stan, gdy ofiara jest w
agonii i prosi o łaskę. Być panem życia i śmierci w jednej chwili. Gdy tak przyglądałem się nieprzytomnemu Lee do złudzenia
przypominał mi Malika. Och, tamten, był niesamowitym chłopakiem.
Przystojny, pewny siebie i uwielbiał jeść z dwóch pieców na raz.
Miał dziewczynę a mimo wszystko spotykał również się ze mną.
Oczywiście, że nie piliśmy jedynie herbatki. Seks z nim był
naprawdę niesamowity. To był jego błąd, za który przyszło mu
zapłacić. Kochałem go, ale wykorzystywał mnie, dlatego też nie
ma go ze mną na tym świecie. Biedny... Ciekawe jak tam mu się leży
w rowie niedaleko Carlise
Usłyszałem westchnięcie Liama.
Powraca do świadomości, czyli czas związać ręce z przodu.
Biedny, wygląda jak umęczony upadły Anioł. Brakuje mu jedynie
skrzydeł i byłoby idealnie.
- Nie szarp się, to będzie
ciebie mniej bolało. - Powiedziałem spokojnie, gdy zobaczyłem
przerażone czekoladowe tęczówki wlepione w moje zielone oczy. - I
nie połykaj śliny... nie za często, bynajmniej. - Zaśmiałem się
z własnego żartu odciągając podpórki. Struna napięła się pod
jego ciałem, a on zachłysnął się powietrzem. Chyba zorientował
się, że czubkami palców dotyka betonowej podłogi, to też szybko stanął palcami na niej.
Spoglądałem z ślicznym uśmiechem
na jego błagalne spojrzenia, a także na to jak balansował na
palcach. Usiadłem przed nim z skrzyżowanymi nogami i zanurzyłem
rękę w misce z popcornem.
- Chcesz może odrobinę? - Spytałem,
wpychając odrobinę białej kukurydzy w policzki. Liam spojrzał na
mnie przerażony, jakby dopiero teraz do niego dotarło, że już nie
ujrzy swojej narzeczonej nigdy więcej.
Prychnąłem cicho nad
jego głupotą. Przełknąłem szybko ślinę i spojrzałem na
chłopaka. Nie miałem wiele czasu, potem będę mógł się po napawać jego agonią.
- A teraz mnie słuchaj. Wiesz...
jesteś strasznym ignorantem. Nie rozumiem jak mogłeś nie zauważyć,
że chcę od ciebie czegoś więcej? Mało okazałem ci
zainteresowania? Ile razy przychylałem Tobie nieba, byś mógł
dostać to o czym marzysz?
Przymknął oczy, a z jego ust
wydostał się ochrypły szept.
- Pedał.
Zacmokałem zniecierpliwiony. Nie powinien mnie wyzywać, sam nie będąc
świętym.
- Nie uczysz się na swoich błędach. Nigdy nie
wyzywaj innego człowieka, bo słowa te zostaną użyte przeciwko
Tobie. - Przechyliłem głowę, oblizując słonawe wargi. Ach ten
popcorn. - Mówisz, że jestem pedałem – wzdrygnąłem się na sam
wydźwięk tego słowa. - Jednak sam nie jesteś lepszy. Myślisz, że
nie wiem, iż zdradziłeś Danielle z Eleonor? Ciekawe co na to
Louis, twój drugi przyjaciel? Jednak wiesz co Liam? Ufałem ci.
Wierzyłem, że zdołam cię przeciągnąć na swoją stronę gdy
będę udawał grzecznego katolickiego chłopca. Jednak nie. Ty
byłeś, nadal jesteś, ale to długo nie potrwa, ślepo zapatrzony w
Danielle. Idiota z ciebie. A ja cię kocham, kochałem i będę
kochał. Mimo, że nie raz wykorzystywałeś mnie jako przykrywki dla
swoich złych uczynków. Nie rozumiem jak mogłeś uwierzyć, że
jestem heterykiem i w dodatku katolikiem?! Ja nienawidzę katolicyzmu,
bo pełno w nim homofobów. A teraz Ty jesteś jednym z nich.
Payne zrobił się prawie purpurowy, czyli została mi jeszcze
chwila na wygłoszenie kazania. Podniosłem się z podłogi i
podszedłem do chłopaka. Powolna agonia, i ból w oczach był już
widoczny. Jednak nadal się nie odzywał.
- Nawet nie zdajesz
sobie sprawy, ile byłbym w stanie zrobić dla ciebie, tylko żeby
otrzymać w zamian Twoją miłość. Zrobiłbym dosłownie wszystko.
- Wyszeptałem, głaszcząc go po policzku. Był piękny. Zrobiłem
krok w tył, a wtedy dostrzegłem, że z tych niesamowitych
orzechowych oczów płyną kolejne łzy. Westchnąłem cicho, przygnębiony. Nie chciałem, żeby i tym razem to wszystko tak się
skończyło...
Popchnąłem go delikatnie palcem w klatką
piersiową. Zakołysał się, równocześnie tracąc równowagę,
którą utrzymywał stojąc na palcach.
- Tak mi przykro Liam, że
nie możesz odwzajemnić mojej miłości do ciebie. - Uśmiechnąłem
się smutno. Panika w jego oczach była naprawdę fascynująca.
Oczy Leeyuma zrobiły się wypukłe, a z jego gardła wydobył
się przepiękny gulgot, który zwiastował przybliżającą się
kostuchę. Zaczął się szarpać, co tylko pogorszyło sprawę, bo z szyj zaczęła lecieć krew. Będzie dużo do sprzątania. Po chwili
jego ciało znieruchomiało, a ja pochyliłem się i pocałowałem,
jeszcze ciepłe, usta niesamowitego Liama.
Wyznaje jedną
zasadę. Gdy nie ma ciała, nie ma zbrodni.Gdy nie ma zbrodni, nie ma
kary. Nie ma kary, to znaczy jesteś wolnym Brytyjczykiem.
~*~
Spojrzałem
na blondyna, który siedział na mojej małej kanapie, uśmiechając
się uroczo. Miał naprawdę niesamowite oczy. Błękitne w których
od razu się utopiłem. Był jedyny w swoim rodzaju. Mam nadzieję,
że dojdziemy do porozumienia...
Uśmiechając się szeroko
przemówiłem do niego.
-
Niall, może herbatki?
O. MÓJ. BOŻE!
OdpowiedzUsuńCzytałam już początek, ale gdy przeczytałam go ponownie wywołał u mnie te same emocje co wczoraj, pamiętasz, nie? :D
Biedny Liam. Jak czytałam te wszystkie opisy to aż mnie zabolało. Harry tu jako 'psychopata' że tak ujmę sprawdził się idealnie!
No i ten koniec z Niall'em! Weź napisz drugą część czy coś :D
Genialne. Po prostu brak mi słów.
OdpowiedzUsuńkutfa co za shiz. Ale za to że jest niepowtarzalny to mi się podoba ♥
OdpowiedzUsuńTo jest tak genialne, niepowtarzalne i wyjątkowe, że w tej chwili dosłownie odebrało mi mowę.
OdpowiedzUsuńAhahahaha, dla mnie! :D Feel Like A Boss :P
OdpowiedzUsuńNo to tak, zdecydowanie jesteś psychopatą. Witam po radosnej stronie życia xD
I w ogóle, to wolę chloroform, ale jak już się uparłaś na coś innego to trudno Cię nakłonić do zmiany zdania. Uparta jak osioł.
Struna od fortepianu ^^ Hahaahaha, ale wolę jednak tą w garocie :D Milo, że Harry rozpierdzielił Li rękę. To bylo aż za bardzo okrutne :P
To było piękne. 47 nie powstydziłby się takiej roboty, serio.
I jeszcze to zdanie: 'Gdy nie ma ciała, nie ma zbrodni', po prostu cały 47. Harry to psychopata.
A końcówka to w ogóle! Ah, myślimy bardzo podobnie :D
Nie żeby coś, ale prawie zwymiotowałam. I przyznam szczerze, że czytałam co drugie zdanie, bo nie potrafię takich rzeczy czytać. Mam za słabą psychikę na sceny jak z Piły czy coś, a jeszcze słabszy żołądek. Wybacz.
OdpowiedzUsuńO ja pierdole... Harry jako psychopata? Jestem na TAK!!! Jakie to bylo... uhh... poprostu ZAJEBISTE!!! *.* Rozwalila mnie koncowka, podczas umierania Liama, a pozniej Niall... Oh, pisze bez ladu i skladu, wybacz prosze, po prostu nie potrafie normalnie komentowac takich swietnych tworów. Pisz wiecej takich one - shotow. ;) Love. xxx
OdpowiedzUsuń< http://forever-larry.blogspot.com >
NIESAMOWITY LIAM JEST NIESAMOWITY.
OdpowiedzUsuńPSYCHICZNY HARRY JEST PSYCHICZNY.
UTALENTOWANA SOURIS JEST UTALENTOWANA.
Ta miniaturka jest esencją tego co w Tobie kocham - ZAWSZE POTRAFISZ MNIE ZASKOCZYĆ.
Jest psychopatycznie, ale i genialnie. Harry został doskonale wykreowany na czarny charakter, a Liam to doskonała ofiara. Zryłaś mi mózg na resztę dnia. Ale co z tego?
I wszystko byłoby pięknie, ładnie, gdyby nie ten Niall na końcu. NIALL NIE ZASŁUGUJE, ŻEBY TAK UMRZEĆ. I teraz dopada mnie mindfuck bo z jednej strony szkoda mi blondynka, a z drugiej też bym drugą część przeczytała.
Wybacz mi ten lakoniczny komentarz, ale mój mózg to teraz kisiel. Albo budyń, bo podobno wolisz budyń.
Kurwa. Ja to jednak lubię takie rzeczy. Moje klimaty, zdecydowanie. Zaskoczyłaś mnie Souris Ty moja, ale oczywiście pozytywnie. Psychopatyczny Harry zawsze będzie moim ulubieńcem. ta anielska buźka nie godzi się z iście diabelskim charakterem, dlatego tak kocham to połączenie. Akcja z Liamem, idealna, nic dodać nic ująć. No i zakończenie z blondynem.. Jesteś mistrz, po prostu. Mój wielki mały mistrz. Kocham Cię, kocham to co napisałaś, piszesz i napiszesz.
OdpowiedzUsuńAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHA #JAJEBIĘ, HAZZA PSYCHOPATA! HAHAHAHAHA XDD
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, serio. :D jesteś genialna. <3
wersonowo.blogspot.com
niesamowity, genialny, fantastyczny, ale cholernie przygnębiający. mimo wszystko żal mi Harrego. Taki zagubiony? Nie wiem, ale współczuje mu. No i przede wszystkim Liamowi. Biedny umarł ;c
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzem <3
[last-picture]
xoxo Uszati.
Nie mam pojęcia co napisać. Na pewno jest to genialny one shot, i w sumie byłabym zadowolona gdybyś napisała drugą część. Ale z drugiej, podczas czytania tego, myślałam, że zemdleję albo zwymiotuję. Psychoza.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Naprawdę. Chciałabym mieć takie pomysły jak ty, bo to co piszesz jest jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńNa początku troszkę mnie skrzywiło, ale potem w główce "spokojnie, to tylko one - shot", i wszystko okej. Matko, to zryło mi psychikę. Jak ja teraz będę normalnie funkcjonować? o.o
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do tej ważniejszej części - fantastycznie napisanie. W sumie - wy wszyscy pięknie piszecie. Ja też tak chcę. :c
Ogólniej mówiąc, http://media.tumblr.com/tumblr_m739r6MAzv1r7tabk.gif :D
Pozdrawiam, @EvelynneDaMasta
właśnie uświadomiłaś mi, że moją psychę da się jeszcze bardziej zjebać....od dziś robię sobie herbatę SAMA! xD uraz do końca życia xDD Hazz nie mógł go po prostu zgwałcić, naćpać i wypuścić?! Przecież będą poszukiwania! Harry pójdzie do pierdla! Pytania z serii idiotycznych, sorki :D poza tym to było świetne! *_* pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPSYCHOPATYCZNY MORDERCA HARRY. <3 Mrrr.. podobał mi się!
OdpowiedzUsuńNamieszałaś mi trochę w główce tym shotem, ale był ciekawy.
Idealnie małymi kroczkami prowadziłaś nas do śmierci Liam'a. Poza tym użyłaś określenia "Leeyum", które wielbię, więc za to u mnie ogromny plus! : DD
Trochę szkoda chłopców.. bo z tego co ja zrozumiałam to tak prawdopodobnie skończą też Nialler i pewnie Lou też.. jednak postać Harry'ego fajna. Pokręcona i taka tajemnicza. ;>
Tak więc ani trochę nie spodziewałam się, do czego zmierza zaproszenie na jakże pyszną herbatkę. Harry, ach zauważyłam, iż to on najczęściej przybiera postać osoby niezrównoważonej (np. u mnie taką role pełni Louis), zapewne przez tą swoją tajemniczość ? Taki właśnie tutaj był, tajemniczy. Zaskakujący i bardzo okrutny. Sposób morderstwa jaki wybrał dla Liama, również był brutalny. Wiesz, podobało mi się. Lubię oryginalne, i inne pomysły, a nie czytałam jeszcze takiego one-shota więc jak najbardziej spodobał mi się. Jestem ciekawa, co z naszym kochanym Niallem, i Louisem. Czy będzie dalszy ciąg ? Czytając moment w którym struna zaciskała się na szyi Payna, nie mogłam przełknąć śliny, i właśnie to mi się podobało. Sposób w jaki działała ta treść. Dziękuję i pozdrawiam Sherry xx
OdpowiedzUsuńSiema ,chciałam zaprosic cię na mojego nowego bloga ,mam nadzieję ,że ci się spodoba .Generalnie to sorry ,że spamuje ,ale mam nadzieje ,że mnie zrozumiesz ..Sama wiesz ,że początki są trudne ;d
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej ,zapraszam .
http://together-and-ever.blogspot.com/
Wooooow. Masakra, jak to czytałam. To śmieszne, nie wiem czemu, ale teraz same lecą mi łzy... To było niesamowite. Po prostu dziewczyno masz talent <3
OdpowiedzUsuńmiażdży psychę! ;D
OdpowiedzUsuńJesteś nieźle popierdolona i psychiczna. To. Było. Okropne. Dlaczego to opublikowałaś?! Jest ohydne. Przestań pisać, bo to nie wychodzi ci na zdrowie. Nadal twierdzę, że talentu ci brak - w dodatku psychopata z ciebie. BRAK TALENTU TOTALNY. Tyle ode mnie... (Swoją drogą skąd to przypuszczenie, że mam 10 lat?) #NOH8
OdpowiedzUsuńMasz może ochotę na herbatę?
UsuńPorozmawiamy, a potem wepchnę Ci łyżeczkę do gardła, ok? :D
wow...brak mi słów i te zakończenie.niesamowite!
OdpowiedzUsuńCo z tego, ze mam teraz zryty mózg. Co z tego, że nie chcę by Niall tak zginął. Co z tego, że trochę miałam dość przy rozcinaniu ręki. Co z tego wszystkiego. Podoba mi się to i to bardzo! :D Harry Psychopata Styles, no ja nie mogę. xd
OdpowiedzUsuńChciałabym to skomentować, ale jeszcze do mnie nie doszło, że napisała to sama osoba, która pisze tego Zialla. O mój boże, zaczynam się Ciebie bać. xD Nie no, podoba mi się. A to zakończenie, jest masakra..
OdpowiedzUsuńWoow ! Super !
OdpowiedzUsuńMam prośbę zaczęłam prowadzić bloga o Ziallu < to wszystko przez cb>
Tak więc zapraszam do czytania i komentowania
http://one-direction-ziall.blogspot.com/
Mam focha. Chociaż całość cudowna to foch. CZY TY SPECJALNIE UŚMIERCIŁAŚ LIAMA I MALIKA?! NIE MOGŁAŚ UŚMIERCIĆ LOUISA I BO JA WIEM NIALLA?!
OdpowiedzUsuńTylko ty zwróciłaś uwagę, że Malik nie żyje. Fetish zadaj sobie jedno, ale to zajebiście fajne pytanie - Czy JA byłabym w stanie zabić MOJEGO Niallera? U kidding me?
Usuńwiem co mogłoby stać się później! więc tak na pewno; Niall nie będzie chciał herbatki bo przecież jej nie lubi ;) czyli jakby była druga część (szkoda że nie będzie ) to on by przeżył prawda?
OdpowiedzUsuń